22 lipca 2007 roku na południe w miejscowości Vizille niedaleko Grenoble we Francji, polski autokar wiozący 50 osób pokonując stromy odcinek górskiej trasy, nagle wyjeżdża z drogi na ostrym zakręcie i spada z mostu w 15-metrową przepaść doliny rzeki Romanche, a następnie staje w płomieniach. W wypadku ginie 26 osób. Wielu ze Świnoujścia i Stargardu. Jedną z ocalałych z katastrofy jest Krystyna Gronek, która wspomina tragiczny poranek.
Wielu z ocalałych długo nie mogło otrząsnąć się z tragedii. Teresa Celjan, jedna z 24 ocalałych osób przez wiele lat nie potrafiła wsiąść do autokaru, nawet jego widok przywoływał koszmarne wspomnienia.
Po tragicznym wypadku we francuskich Alpach, flagi państwowe na budynkach urzędów w Stargardzie, wówczas Szczecińskim zostały na znak żałoby przepasane kirem. Julia Szarek wspomina tamte trudne dni.
W poniedziałek, w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Stargardzie na osiedlu Zachód, odprawiona zostanie msza święta w intencji ofiar katastrofy. Ksiądz Emil Piotrowicz mówi o znaczeniu tego corocznego spotkania.
Śledztwo przeprowadzone przez prokuraturę wykazało, że przyczyną wypadku było niewłaściwe użycie hamulca przez kierowcę autokaru, który miał krótki staż zawodowy. W krytycznym momencie kierowca użył wyłącznie głównego hamulca zamiast hydraulicznego retardera. To spowodowało, że hamowanie nie było skuteczne, a hamulec uległ uszkodzeniu. 22-letni kierowca zmarł w wyniku obrażeń doznanych podczas wypadku.
Tragedia, która wydarzyła się w Vizille, pozostanie na zawsze w pamięci tych, którzy ją przeżyli oraz rodzin i przyjaciół ofiar. Każdego roku, wspomnienia o tamtym dniu ożywają, przypominając o kruchości życia i konieczności pamiętania o tych, którzy odeszli zbyt wcześnie.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio