Śmierć księdza Andrzeja Dymera nie kończy sprawy wykorzystywania nieletnich w diecezji szczecińsko-kamieńskiej – tak uważa nasz dzisiejszy gość red. Michał Stankiewicz – szczeciński korespondent Rzeczpospolitej, który przez kilkanaście lat opisywał nadużycia m.in księdza Dymera.
Mówimy o odpowiedzialności, także osobistej. Przede wszystkim na pierwszym planie jest arcybiskup Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński, który przez te 12 lat otaczał parasolem ochronnym księdza Dymera, awansował go na liczne stanowiska, umożliwiał jego działalność i w związku z tym winnego nie ukarano. To był parasol ochronny. Arcybiskup Dzięga w mojej ocenie powinien podać się do dymisji, to jest pierwszy krok – uważa Michał Stankiewicz.
Bić się w pierś powinni także samorządowcy i politycy, którzy mimo że media opisywały poważne zarzuty wobec księdza Dymera, to zdawało się nie robić to na nich większego wrażenia i nie wykazali ostracyzmu.
Takiego gestu przez te wszystkie lata ja nie widziałem, żeby jakikolwiek gest ze strony władz, ani Miasta Szczecina
Ksiądz Andrzej Dymer zmarł 16 lutego. W wieczór poprzedzający jego śmierć, w telewizji TVN 24 wyemitowano reportaż o molestowaniu nieletnich przez księdza Dymera. Podkreślono, że przez 25 lat nie zrobiono nic w tej sprawie, a księdza nie spotkała żadna kara.
Słuchaj Rozmowy Dnia: