50 lat ratowania ludzi.

Ratownikiem się jest, a nie bywa. Tak jest w przypadku Leszka Pytla, szefa WOPR w Gminie Mielno. W tym roku obchodzi jubileusz 50 lat pracy. W 1974 roku przyjechał do Mielna po raz pierwszy, jako młodszy ratownik. I tak już pół wieku ratuje ludzi.

Trudno się o tym mówi. Pytając faceta o to, że ma tyle lat, troszkę czuję się mało komfortowo. To zaczęło się w 1974 roku. Zostałem zaproszony przez Jurka Baranowskiego, “Bazia”, który zaprosił nas tu do Mielna. Wtedy dostać się do Mielna było dosyć trudno. Jak przyjechałem tutaj okazało się, że na plaży Mielnie przygotowywała się kadra Polski w ratownictwie na mistrzostwa świata. Troszkę to zainspirowało mnie do takich działań, podobało mi się. To chyba spowodowało, że na AWFie zrobiłem trenerski w pływaniu. No i od tej pory byłem tu zawsze na plażach. To nie tylko można mówić o tym, że ja tu jestem, ale gdyby nie to, że tu to Mielno, ci ludzie, którzy decydowali o pewnych rzeczach, czyli dyrektor, wójt, burmistrz, że stworzyli klimat jakiś taki, że wracałem tu.  Nigdy nie pomyślałem o tym, że zmienię kąpielisko, zostałem tu. 50 lat jako ratownik i 28 sezon jako szef ratowników. Pięćdziesiątka, no trudno mi się o tym mówi, bo wolałbym być po drugiej stronie osobą zaproszoną na celebrowanie czyjejś pięćdziesiątki niż swojej. Dopóki jestem w stanie cokolwiek zrobić, dopóki nie jestem najsłabszy na plaży, to tu będę, ale dopóki będą chcieli też, żebym był. To muszą chcieć ratownicy, muszą władze chcieć, żeby tu być.

Leszek Pytel cieszy się ogromnym uznaniem. Nic dziwnego. W końcu sam sobie na nie zapracował. Nie dalej jak dwa tygodnie temu, uratował z innym ratownikiem dwie topiące się osoby.