Wokół sprawy zwolnień grupowych w spółce PKP Cargo robi się gorąco. 23 sierpnia głos zabrał przewodniczący Zarząd Regionu NSZZ “Solidarność” Pomorza Zachodniego Mieczysław Jurek, który oznajmił, że z najwyższego szczebla władzy, ale także władz lokalnych, nie ma reakcji na zaistniałą sytuację. A w powietrzu wisi utrata wielu miejsc pracy.
Sprawa PKP Cargo i PKP Cargotabor dot. grupowych zwolnień pracowników z różnych oddziałów wspomnianych firm. Szacuje się, że ok. 30 procent osób straci prace. Podczas konferencji w tej sprawie, głos zabrał przewodniczący Zarząd Regionu NSZZ “Solidarność” Pomorza Zachodniego Mieczysław Jurek.
To grozi tym, że dzisiaj w Zachodnim Zakładzie Cargo do zwolnienia jest przewidzianych 426 osób i na początek 150 osób ma być wytypowanych ze Szczecina. Pozostałe mają być wytypowane z obszaru Poznańskiego Zachodniego Zakładu, ale jak wiemy, siedziby z zasady się nie rusza, tylko oddziały się rusza. A my jesteśmy oddziałem w Szczecinie, nie zakładem pracy. Obawiamy się, że może się to odbyć dalej kosztem Szczecina- mówi Mieczysław Jurek.
Nie inaczej jest w PKP Cargotabor, gdzie również nastąpią zwolnienia grupowe. Mieczysław Jurek otwarcie mówi, że zamknięcie zakładów i pozostawienie ludzi bez pracy jest niedopuszczalne.
W Cargotaborze po całej Polsce jest 15 zakładów pracy, spółka ma siedzibę w Warszawie. Przedwczoraj dowiedzieliśmy się, że z tych 15 zakładów ma być zlikwidowanych 7, w tym Szczecin. Wcześniej zlikwidowano punkty napraw w Świnoujściu, w Dolnej Odrze, a teraz po prostu przyszła jakby decyzja na to, żeby zlikwidować cały zakład, o którym mówiłem wcześniej w Szczecinie. Jest to likwidacja kolejnych 150 miejsc- dodaje Jurek.
Nie wiadomo, kiedy dokładnie zwolnienia mają się rozpocząć (teoretycznie mają zakończyć się do końca listopada). Wiadomo natomiast, że spółka w swoich oddziałach tworzy spis pracowników, którzy najprawdopodobniej trafią na bruk. Solidarność zaproponowała spotkanie z zespołem parlamentarnym. Planowane jest na wrzesień, jednak jak mówią politycy, może już być za późno.
Fot: Filip Grzebień