Tomasz Romanowski: Bardzo cieszę się, że Stargard jest za swoimi ludźmi

foto: Tomasz Romanowski z synem – Oliwierem.

Niepokonany wojownik i kochający ojciec – taki obraz Tomka Romanowskiego zapisał się widzom pierwszej edycji programu Tylko Jeden emitowanego przez telewizję Polsat.

Nie wszyscy to wiedzą, ale w pierwszej rundzie finału zawodnik stargardzkich Berserkersów złamał rękę. Mimo to nie poddał się i walczył do końca.

Starałem się nie pokazywać tego przeciwnikowi, żeby mnie w tę rękę nie kopał, albo mnie jeszcze bardziej nie uszkodził. Walczyłem z Marcinem i ręką. Charakteru mam  tyle, że nie dałem żadnej oznaki. Sam się zdziwiłem oglądając ostatni odcinek, bo naprawdę nie było po mnie widać, że  ręka jest połamana”

Berserker dodaje, że pomimo ogromnej stawki, w domu w którym mieszkali zawodnicy, nie panowała atmosfera wzajemnej rywalizacji.

Wszyscy sobie pomagali, każdy starał się odwdzięczać tym samym” 

W programie można było zobaczyć dwa oblicza stargardzianina – z jednej strony aktywny w ringu wojownik, z drugiej kochający partner i ojciec. Jak twierdzi Romanowski, ciężkim przeżyciem była dla niego rozłąka z najbliższymi

„Przez pierwsze 2 tygodnie mogłem przyjeżdżać do swojej rodziny, pomagać tutaj przez te 2-3 dni. Tyle ile mogłem chciałem skorzystać z tego czasu wolnego. Nagle przyszła pandemia.   Wtedy organizatorzy oraz reżyserka chcieli bardzo żebyśmy dokończyli  program. Zaproponowali nam abyśmy nie wyjeżdżali do domów, żebyśmy byli tam na stałe. Zapewnili, że będziemy mieli wszystko to co jest nam potrzebne do zbijania wagi oraz odpowiednie  jedzenie. Postanowiliśmy zostać z chłopakami i do tych półfinałowych walk przygotowywać się w domu wielkiego brata” 

Dziś Tomasz twierdzi, że do programu przyjechał w konkretnym celu. Rozłąka z rodziną miała zaowocować lepszą przyszłością.

„Miałem zdjęcia nad łóżkiem, pisanki od małego, bo w trakcie programu wypadły moje urodziny. Na pewno to było ciężkie. Jak patrzyłem na zdjęcia to ta łezka się czasem pojawiała. Oczywiście to wszystko nie było nagrywane i wrzucane, ale ze swoimi jestem zawsze duchem. Mimo tego, że nie było ich ze mną, cały czas o nich myślałem . Te zdjęcia mi ich przypominały. Przyjechałem tam jednak w konkretnym celu – aby zapewnić rodzinie lepszy byt, więc musiałem się skupić na wyzwaniu”

Tomek Romanowski w finale miał walczyć z Adrianem Bartosińskim. Kontuzja dłoni wyeliminowała go jednak z walki i wtedy organizatorzy zadecydowali, że stargardzianin jeszcze raz zmierzy się z Marcinem Krakowiakiem, którego pokonał w półfinale. Czy rola faworyta na nim ciążyła?

„Dla mnie nie ma to większego znaczenia. Wychodzę do każdej walki tak jakby była ona nieodbyta. Zamieniam się w takiego diabełka w klatce i jestem w stanie tam zostawić trochę zdrowia. Marcina już raz pokonałem, więc wolałbym walczyć z Adrianem, bo on jest niepokonanym zawodnikiem. Fajnie by było jakby Tomasz Romanowski dał mu tą pierwszą porażkę. Jeżeli włodarze chcieli rewanżu, bo była fajna walka, jeżeli Marcin chciał się też zrewanżować, to czemu nie. Ja jestem otwarty na każdą propozycję. Nigdy nie wybierałem sobie przeciwników.”

Nie wszyscy to wiedzą, ale Tomasz Romanowski w przeszłości z powodzeniem grał w koszykówkę. W pewnym momencie był jednym z najlepszych zawodników w Polsce. Założył także biało-czerwoną koszulkę w juniorskiej reprezentacji w piłce nożnej.

 „Nie mi to oceniać gdy mówią, że byłem jednym z najlepszym zawodników w mini-koszykówce w Polsce. Rzeczywiście w każdym turnieju trafiałem do pierwszej piątki, byłem najlepszym zawodnikiem, albo królem strzelców. Jednocześnie też grałem  w piłkę nożną, gdzie dostałem się do kadry wojewódzkiej. Troszeczkę wtedy zaniedbałem koszykówkę i zapasy, które również trenowałem. Zostałem przy piłce nożnej. Później nie wszystko może zagrało tak jak powinno, bo brakowało chyba pokory i samodyscypliny, której nauczyły mnie sporty walki. Grałem też w szkółce Zagłębia Lubin, Stali Szczecin i dwa mecze w reprezentacji Polski przeciwko Ukrainie”

Wygrana w programie przyniosła Tomkowi wielu nowych fanów. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o osoby z kręgu MMA.

 „Już nie mówię tylko o młodych czy sympatykach MMA, bo to bardzo odczuwam i z tego miejsca im dziękuję. Wszyscy robimy teraz taką  jedną fajną drużynę. Pomagamy sobie nawzajem, bo dostałem też bardzo dużo miłych wiadomości przed walką. Jestem zdziwiony, bo podchodzą do mnie babcie, sąsiadki, dziadkowie i mówią, że oglądają mnie w telewizji. To też jest bardzo miłe. Fajnie, że Stargard jest za swoimi ludźmi. Bardzo cieszę się, że mieszkam w tym mieście i że stargardzianie są ze mnie dumni.”

Jeżeli  o drużynie i Stargardzie mowa to warto wspomnieć o miejscowych Berserkerach. Tomek Romanowski będzie obok swojego brata – Sebastiana, mistrza Tomasza Narkuna i Gracjana Szadzińskiego kolejną osobą z tego miasta, która będzie walczyła w KSW.

„Sukces ma wielu ojców i to jest właśnie Berserkers Team. To są trenerzy, mocni zawodnicy z którymi wymieniamy się doświadczeniami i przez to cały czas pniemy się w górę”

Teraz przed Tomkiem czas na regenerację i wczasy z najbliższymi. Później będzie powrót do intensywnych treningów i jesienią powinniśmy  zobaczyć go podczas gali KSW.

Posłuchaj całej rozmowy z Tomkiem Romanowskim: