5 maja 1997 – dokładnie 23 lata temu – doszło do jednej z największych katastrof kolejowych w Polsce. Pociąg relacji Świnoujście – Kraków Główny przy prędkości 120km/h wykoleił i zderzył się z pociągiem towarowym.
Do tego zdarzenia doszło w podstargardzkim Reptowie. Zginęło 12 osób a 36 zostało rannych. Ten dzień wspomina aspirant Piotr Chmiewlski – dziś strażak, a wtedy świadek i uczestnik akcji ratunkowej.
– Gdy dojechaliśmy już bliżej przejazdu zobaczyliśmy, że wydarzyła się potężna tragedia. Zmielone wagony były spionowane do góry. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ciężka akcja. Widziałem tam piekło. W 1997 roku też mieliśmy wspaniały sprzęt, jednak nożyce hydrauliczne na tamte wagony to było zdecydowanie za mało – mówi świadek.
W pomoc dla poszkodowanych zaangażowała się także lokalna społeczność.
– Walczyliśmy o życie zakleszczonych ludzi, bo pamiętam to – słyszeliśmy, że są te osoby uwięzione, a ich nie widzieliśmy. Pół województwa się zjechało na akcję ratowniczą. Pamiętam wspaniałą pomoc mieszkańców Reptowa, którzy przynosili posiłki, pomagali poszkodowanym którzy przeżyli, przyjmowali do domów – dodaje strażak.
W akcji ratowniczej brało udział piętnaście zespołów pogotowia ratunkowego, śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, piętnaście zastępów straży pożarnej, blisko stu policjantów oraz funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei.