Miejsce w przedszkolu publicznym jest dla wielu rodziców równie cenne, co nieosiągalne. Ze względu na limity i dużą liczbę dzieci, wiele maluchów nie zostało przyjętych do stargardzkich publicznych placówek.
Miejsc w przedszkolach na pewno nie ma tylu, ilu potrzebowalibyśmy na dzisiaj, ale po rozmowach z panem prezydentem, jesteśmy dobrej myśli, że uda się wdrożyć rozwiązania, które zapewnią dla 2-3-latków taką liczbę miejsc, jaka będzie potrzebna, oczywiście w przyszłości. Na dzisiaj rodzice nie mogą się czuć zaspokojeni w tym zakresie, dotyczy to rodziców dzieci, które nie zostały przyjęte. Problemem jest też dostępność dla starszych dzieci, czyli 4-5-latków. Rodzice zgłaszają, że też nie dostają się z różnych przyczyn np. za niska punktacja. Wymaga przeredagowania cały system i będziemy o tym dyskutować z dyrektorem Wydziału Edukacji – informuje radna Monika Kieliszak
Żadne ze stargardzkich prywatnych przedszkoli nie jest zainteresowane przyjęciem dzieci z miejskim dofinansowaniem.
Jeżeli Miasto nie jest w stanie zapewnić miejsc w przedszkolach publicznych, może to zrealizować przy pomocy przedszkoli niepublicznych i wtedy rozpisuje konkurs. Z moich informacji wynika, że żadne stargardzkie przedszkole niepubliczne nie przystąpiło do konkursu. Wobec tego nie ma możliwości realizacji tego zadania, a rodzice płacą sto procent stawki. Miasto wypłaca 75 procent kosztów, to jest około 900 zł i za każdym dzieckiem takie pieniądze idą – wyjaśnia radna Monika Kieliszak
Ostateczna liczba dzieci, które nie dostały się do miejskich przedszkoli, nie jest jeszcze znana. Według szacunków na dziś może to być około 130 osób. Konkretne dane będą znane w połowie czerwca, ponieważ wciąż trwają czynności związane z rekrutacją.