Problemy finansowe w spółce PKP Cargo, których przyczyną miało być złe zarządzanie w czasach poprzedniej władzy, są powodem grupowych zwolnień tysięcy pracowników w całej Polsce. W szczecińskim zakładzie Cargotaboru może to być nawet 140 osób, a w oddziale PKP Cargo- 150.
Pracownicy, którzy nie widzą alternatywy dla swojej pracy, którą wykonują w większości od wielu lat, są zrozpaczeni. Grupowe zwolnienia mają objąć aż 30 procent zatrudnionych, czyli ok. 4 tys. osób. W Szczecinie w oddziale PKP Cargo i Cargotaboru będzie to prawie 300 pracowników. Mieczysław Jurek, przewodniczący zachodniopomorskiej “Solidarności” zapowiada, że jeśli nie dojdzie do spotkania z zespołem parlamentarnym, „Solidarność” bierze sprawy w swoje ręce:
W trybie pilnym do 10 września odbędzie się spotkanie „Solidarności” z zespołem parlamentarnym województwa zachodniopomorskiego i tam będziemy szukać rozwiązania nie tylko dla Cargo i Cargotaboru, ale dla Dolnej Odry, ale dla Zakładów Chemicznych Police, ale dla PZM-u i tak dalej, bo mamy takie wrażenie, że władza polityczna śpi. Jeżeli nie dojdzie do spotkania z zespołem parlamentarnym, Solidarność przygotowuje się do akcji.
Obecny konflikt pomiędzy PKP Cargo a NSZZ „Solidarność” nie jest przypadkowy. W wydanym przez spółkę oświadczeniu dot. grupowych zwolnień napisano:
„Na szczególne potępienie zasługuje też rola Związku Zawodowego NSZZ Solidarność oraz jego przedstawicieli w organach Spółki PKP CARGO, którzy dbali głównie o interesy własne i członków swoich rodzin, a nie pracowników PKP CARGO S.A. Nepotyzm, kolesiostwo oraz brak troski o dobro wspólne, jakim jest Spółka PKP CARGO, doprowadził do obecnej, niezwykle trudnej sytuacji Spółki, w tym okresowego braku środków na wpłatę wynagrodzeń w pełnej wysokości.”
W tej trudnej sytuacji najważniejsi są jednak pracownicy, którzy, aby dostać gwarancje otrzymania pełnego wynagrodzenia, byli skłonni zrzec się 20 procent swoich zarobków. Jednak decyzja o grupowych zwolnieniach nie została odsunięta w czasie. Zamknięcie zakładu pracy w Szczecinie może mieć konsekwencje także na tle ekonomicznym, gdyż tak duży ośrodek naprawy wagonów jest kluczowy, także dla sąsiednich miast z innych województw.
Mi się wydaje, że pod takim względem biznesowym ten Szczecin powinien dalej działać. Można też przenieść tę drugą halę Cargo tutaj i zostawić tych ludzi, zostawić pracę dla wagonówki, połączyć tutaj, jest chyba 12 lokomotywowni i naprawę spalinówek i zostawić to jako jeden zakład. I wszystkich tych ludzi wziąć kupę. Są różne plany, żeby po prostu zarząd chciał z nami rozmawiać, a na dzień dzisiejszy mówiąc szczerze, się nie rozmawia -mówił Andrzej Morel przewodniczący PKP Cargo i członek NSZZ „Solidarność”.
Frustracja i złość pracowników zakładu Cargotabor sięga zenitu. Ci nie chcą tracić miejsc pracy i żądają poszanowania w tej trudnej sytuacji, o czym dosadnie mówi jeden z zatrudnionych:
Panowie wzięli sobie, napisali karteczki, wrzucili do kapelusza i zrobili losowanko. Ci odpadają, ci nie. Ci dobrzy, ci źli. Tu stoją wagony, wykonane remonty, proszę państwa, za dziesiątki milionów złotych. Nowiuśkie wagony wyremontowane. Ani zarząd Cargotabor się tym nie interesuje, ani tym bardziej PKP Cargo. Traktują nas jak bydło, my się nie liczymy dla nikogo. Bo co, brudni, upaprani, śmierdzący, komu my jesteśmy potrzebni?
Najbliższe spotkanie z zarządem firmy planowane jest na 4 września. „Solidarność” nie zdradza także, jak zapowiadana „akcja” ma wyglądać. Wiadome jest, że nie ograniczy się tylko do Szczecina.
Fot: Filip Grzebień