Jak mówią, to nielogiczne, że granica jest zamknięta, gdy w tym samym czasie do Świnoujścia przypływają tysiące ciężarówek ze Skandynawii.
– Na drugiej stronie przypływają kierowcy ciężarówek ze Skandynawii. Są ich setki, tysiące. Dlaczego pan prezydent tam nie interweniował? Oni śpią po kilku w kajutach i przyjeżdżają do Świnoujścia. Oni nie są zagrożeniem, a my jesteśmy? Oczywiście, nie zamkną tego kierunku, bo się nie opłaca, bo to transport i zaopatrzenie – mówi jeden z protestujących
Na początku tego tygodnia ma się zebrać rządowy zespół zarządzania kryzysowego i rozmawiać o możliwości uruchomienia małego ruchu przygranicznego.
Pracownicy transgraniczni w piątek spacerowali przy przejściu granicznym Świnoujście – Ahlbeck. W taki sposób protestowali przeciwko restrykcjom, które powodują, że nie mogą swobodnie pracować po niemieckiej stronie.
Dziś przepisy nakładają na każdego powracającego zza granicy, 14-dniową kwarantannę. To uniemożliwia pracownikom transgranicznym pracę po niemieckiej stronie i powrót do domu na stronę polską.
Po zamknięciu granic, wiele osób zostało dotkniętych trudną sytuacją ekonomiczną. Wiele z nich stanęło w obliczu utraty pracy.
W obronie mieszkańców Świnoujścia pracujących w Niemczech stanął Prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. Wcześniej był za zaostrzeniem restrykcji, jednak zmienił zdanie po tym jak niemiecka strona także zamknęła wyspę Uznam dla turystów.
– Mamy podobną sytuację po obu stronach. W sytuacji, kiedy rozpoczynamy ograniczoną działalność w Polsce i w Niemczech, to ograniczenie przejazdu do pracy naszych mieszkańców do Niemiec, praktycznie przestało być istotnym problemem w zakresie naszego bezpieczeństwa – mówił prezydent Świnoujścia podczas sesji rady.
Zamknięta granica z Niemcami to duży problem dla polskich handlowców i ich rodzin. Duże trudności mają także Niemcy, bo z kolei po drugiej stronie granicy wiele firm funkcjonowało dzięki pracownikom z Polski.