Niepełnosprawni mogą stracić pracę. Istnienie Centralnej Kuchni zagrożone

Epidemia uderza w biznes – także ten prowadzony na rzecz osób o specjalnych potrzebach. Stargardzki Zakład Aktywności Zawodowej Centralna Kuchnia zatrudniający ponad 70 osób niepełnosprawnych intelektualnie, wysłał na urlop ponad 90 procent załogi.

Głównym źródłem zarobków firmy było gotowanie obiadów dla stargardzkich uczniów. Kiedy szkoły zamknięto, biznes zwolnił.

– Ten ostatni okres i chyba najbliższy czas są dla nas trudne. Do tej pory mieliśmy kilkaset obiadów dla szkół stargardzkich. Z dnia na dzień to się skończyło, ponieważ mamy jeszcze odbiorców indywidualnych – mówi szef Centralnej Kuchni Przemysław Momot.

W trakcie roku szkolnego zakład sprzedaje około 700 obiadów dziennie. Teraz ta liczba spadła do nieco ponad stu. Firma cały czas szuka kolejnych dziedzin aktywności. Podopieczni 'Centralnej Kuchni’ zajmują się m.in pielęgnacją roślin w parku 3 maja. W najbliższych dniach przejmą oni pozostałe tereny zielone w mieście. Mimo to, ich działalność jest zagrożona.

– Nasz byt jest bardzo poważnie zagrożony. Zakład Aktywności Zawodowej nie jest finansowany  ze środków państwowych, jesteśmy tylko dofinansowani i to w części rehabilitacyjnej. Cała część gospodarcza, koszty związane z działalnością muszą być pokrywane z wypracowanych przez nas środków. Największym naszym kosztem są wynagrodzenia dla osób niepełnosprawnych. Wynoszą one ponad 70 tysięcy złotych miesięcznie – dodaje Przemysław Momot.

Swoją pomoc dla zakładu zadeklarował prezydent miasta Rafał Zając. Kierownictwo Centralnej Kuchni zachęca do korzystania z ich usług, aby w ten sposób uchronić ten wyjątkowy zakład przed bankructwem.

foto: Pfron