Nagonka wokół filmu „Zielona granica”. PiS atakuje wybitną reżyserkę

 Historia kobiety, która staje się mimowolną uczestniczką dramatycznych wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej, wywołała burzę. Film „Zielona granica” jest ostro krytykowany przez prawicowych polityków, którzy zarzucają mu „szkalowanie polskiego munduru” i działanie antypolskie kierowane przez zagranicznych mocodawców.

Operacja trwa i wyrazem, takim bardzo mocnym wyrazem tej operacji, jest film „Zielona granica”. To jest film, który ma skompromitować tę operację. On ma otworzyć drogę do tego, żeby zburzyć zaporę, żeby operacja planowana przez Putina i jego kolegów w Mińsku mogła zostać zrealizowana. Film Agnieszki Holland jest pokazywany nie tylko w Polsce. On ma nas pokazać jako naród po prostu zdziczały, brutalny, okrutny – mówił Jarosław Kaczyński, prezes PiS

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki w rozmowie z Twoim Radiem mówił, że podstawy demokratycznego państwa tworzą różne elementy, również kultura i niezależne produkcje filmowe.

To jest ekspresja artystyczna i zwłaszcza w kontekście tego, że ludzie, którzy noszą Polski mundur, są zmuszani do rzeczy, które czasami nie odpowiadają im, a po cichu, cwaniacy sprzedają setkami, tysiącami polskie wizy na straganach, przed polskimi konsulatami czy ambasadami. Artysta jest od tego, żeby dotykać trudnych tematów i z pewnością wybiorę się na ten film. Cenzura to są czasy PRL-u, Białorusi i Rosji. Jeżeli będziemy powodować, że wszyscy się będziemy się bali tej władzy, to znaczy, że skończyła się demokracja – tłumaczy Tomasz Grodzki

Sytuacja „Zielonej granicy” przypomina czas premiery „Kleru”. Wtedy dodatkowa antypromocja niezamierzenie wspomogła film Smarzowskiego. Kler stał się box-office’owym fenomenem i wiele wskazuje, że pod tym względem dzieło Agnieszki Holland może pójść w ślady produkcji z 2018 roku. Film można obejrzeć m.in. w kinach Helios i od czwartku w kinie Stargardzkiego Centrum Kultury.
Foto:Agata Kubis/Kino Świat