Tysiące pracowników Poczty Polskiej w całym kraju straci pracę w ramach Programu Dobrowolnych Odejść oraz zwolnień grupowych. Redukcje obejmą różne grupy zawodowe, a ich skutki mogą być odczuwalne dla klientów.
Jak informuje Joanna Trzaska-Wieczorek, rzeczniczka Poczty Polskiej, skala zwolnień może być ogromna.
„Program Dobrowolnych Odejść obejmie w skali kraju maksymalnie 8518 etatów. Oferty PDO są kierowane do różnych grup zawodowych od 3 lutego, ale nie wiadomo jeszcze dzisiaj, jaka część spośród pracowników przystąpi do programu” – wyjaśnia Trzaska-Wieczorek.
Ostateczna liczba zwolnionych będzie zależeć od liczby osób, które zdecydują się skorzystać z oferty PDO. Jednak nawet jeśli część pracowników odejdzie dobrowolnie, dla wielu osób redukcja etatów oznacza przymusowe rozstanie z firmą.
Związkowcy ostrzegają, że zwolnienia odbiją się nie tylko na pracownikach, ale również na klientach. Robert Czyż, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty, przewiduje, że w niektórych miastach – w tym w Szczecinie, Stargardzie i Świnoujściu – czas oczekiwania na obsługę może się znacznie wydłużyć.
„Można sobie wyobrazić, że jeśli na osiedlu chodzi dziesięciu listonoszy, to dwóch zniknie i zostanie ośmiu na ten sam obszar. Jeżeli mamy okienka pocztowe i będzie mniejsza obsługa na tych okienkach, to też kolejki mogą się wydłużyć. Według nas może to wpłynąć na pogorszenie jakości usług” – tłumaczy Robert Czyż.
Najbardziej narażeni na zwolnienia są pracownicy obsługi klienta, zaplecza oraz sortowni. To właśnie te grupy zawodowe zostaną dotknięte redukcją w największym stopniu.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio