Europoseł Bogusław Liberadzki o Baltic Pipe i skażeniu Odry

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Nową Lewicę, europoseł prof. Bogusław Liberadzki przedstawił informacje na temat debaty o stanie Odry, która odbyła się w Brukseli i oczekiwaniach Komisji Europejskiej.

Komisja Europejska czeka na raport rządu polskiego, nie jakiejś grupy ekspertów, bo to nie jest prawnie wiążące. Grupa ekspertów może wyrazić swoje opinie, to może mieć walor poznawczy, ale za stan rzeki odpowiada rząd. Wydaje się w Komisji Europejskiej nie ulegać wątpliwości, że to nie natura spowodowała, tylko czynnik ludzki, zachowanie przedsiębiorców. Komisja Europejska chce poznać dokładnie sposób, w jaki administracja, Wody Polskie, stacje sanitarne, laboratoria działają. W sensie kontroli na bieżąco, skąd ewentualnie wyciek powstał, jaki jest skład chemiczny tego wycieku, ustalenia kto mógł go spowodować i oczywiście wszczęcia odpowiedniego postępowania – informuje prof. Bogusław Liberadzki

Profesor Liberadzki odniósł się również do kwestii bezpieczeństwa energetycznego kraju w kontekście m.in. gazociągu Baltic Pipe.

Gaz popłynie do Polski z tym, że nie w oczekiwanych ilościach. Po pierwsze nie mamy kontraktów zawartych. Mamy własne złoża, z niego prawdopodobnie będziemy mogli wziąć 2 – 3 mld m³. Polska potrzebuje rocznie około 20 mld m³ gazu. Norwegia stanęła na stanowisku – kupcie sobie na giełdzie. Odnoszę wrażenie, że w którymś momencie przespano tę chwilę, kiedy należało zawrzeć kontrakt na dostawy. Mówiliśmy – jest rura, będzie Baltic Pipe, będzie gaz. Nam jest potrzebny gaz, a nie rura – tłumaczy prof. Bogusław Liberadzki

Premier Mateusz Morawiecki w TVP zapewnił, że do końca roku ma zostać zakontraktowane 30-50 proc. przepustowości, a do końca przyszłego roku być może do pełni możliwości przepustowości gazociągu.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio