Otwarcie hoteli to dobry początek, ale wciąż symboliczny – powiedział PAP prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej Jan Mazurczak. Dodał, że branża hotelarska w dużych miastach jest zdewastowana.
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, od soboty 8 maja przywrócona zostanie działalność hoteli – ale z limitem 50 proc. zajętych pokoi. Do 14 maja posiłki dla gości hotelowych mogą być dostarczane wyłącznie do pokoju i to tylko tym, którzy spędzą w obiekcie co najmniej jedną dobę. Lokale gastronomiczne do 14 maja będą mogły sprzedawać posiłki tylko na wynos.
„Otwarcie hoteli to na pewno moment, który był wyczekiwany. Natomiast jest to otwarcie wciąż dość symboliczne – bo nawet jeśli to możliwość otwarcia tylko do 50 proc. miejsc, to myślę, że i tak mało który hotel miejski w najbliższym czasie dojdzie do takiego obłożenia” – powiedział PAP prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej Jan Mazurczak.
„Pamiętajmy, że w dużych miastach, w hotelach, spali o tej porze roku głównie goście targowi, konferencyjni, biznesowi – a na tych w jakiejś większej liczbie, przynajmniej do września, nie możemy liczyć. Hotelarze więc do jesieni i tak pewnie nie odetchną” – dodał.
Mazurczak zaznaczył, że podobna tendencja była obserwowana w ub. roku. Jak tłumaczył, nawet kiedy hotele w nadmorskich czy górskich miejscowościach biły rekordy popularności i tam niektóre z nich sprzedawały rzeczywiście nawet więcej noclegów niż wcześniej – to w dużych miastach – jak wskazał – był potężny kryzys.
„Otwarcie hoteli to jednak dobra wiadomość dla podróżujących po Polsce turystów, bo pewnie w tak dobrych hotelach miejskich, tak tanio jak przez najbliższe miesiące, już nigdy nie będzie. Będziemy też oczywiście podejmować cały szereg działań, żeby w miejsce turystów biznesowych, pojawił się ten turysta tradycyjny i krajowy. Niestety musimy także zakładać, że w ciągu najbliższych miesięcy hotele na pewno nie zostaną +zalane+ turystami zagranicznymi i grupami zorganizowanymi” – mówił.
„Trzeba też pamiętać, że same noclegi to nie jest cała działalność hoteli. Dlatego bardzo ważne jest dalsze odmrażanie gospodarki, w tym gastronomii czy możliwości organizowania konferencji. Samo otwarcie hoteli to dobry początek, ale trzeba pamiętać, że ta branża w dużych miastach jest po prostu zdewastowana. Zobaczymy jak te najbliższe tygodnie będą wyglądały, bo z tego co wiemy, cierpliwość właścicieli wielu tych obiektów jest wystawiana na dużą próbę; czekają ich nadal trudne miesiące i decyzję” – dodał.
Mazurczak podkreślił, że istotnym problemem w „powrocie do normalności” dla branży hotelarskiej mogą okazać się braki personelu. Jak tłumaczył, „wiele tych obiektów musiało zredukować personel, a częściowo on sam się zredukował, kiedy wynagrodzenie zostało mocno ograniczone. Teraz chyba każdy obiekt hotelowy w Poznaniu poszukuje pracowników – i jest z tym ogromny kłopot”.
„Hotele ciężko pracują, aby być gotowymi w 100 proc. do otwarcia i aby wykwalifikować odpowiednio nowych pracowników. Te pierwsze tygodnie to jednak także apel do nas wszystkich o dużą cierpliwość wobec tych, którzy nas będą obsługiwać, bo na pewno tam będzie sporo entuzjazmu, ale też zapewne wiele osób będzie się dopiero uczyło nowego zawodu” – mówił.
Mazurczak, pytany o obłożenie w poznańskich hotelach w pierwszym weekendzie po ich „odmrożeniu”, wskazał, że liczby rezerwacji są „bardzo skromne”. „Trzeba pamiętać, że wszyscy przyzwyczaili się, że w tej chwili rezerwacji dokonuje się dosłownie na ostatni moment. Nie ma żadnej potrzeby, żeby rezerwować hotele wcześniej, ich dostępność jest przecież ogromna. Ludzie się starają w pewien sposób ubezpieczać, to znaczy, zakładają, że ich plany mogą się zmienić. Z tego co wiem, to rezerwacje zaczęły się pojawiać w piątek po południu, wieczorem, ale to wciąż jest bardzo, bardzo mało. Nie zakładam, by te hotele miały więcej niż kilkanaście procent obłożenia w ten weekend. Zresztą nie wszystkie hotele też się zdecydowały, by otwierać się już teraz, niektóre czekają jeszcze tydzień na otwarcie ogródków gastronomicznych” – powiedział.
Mazurczak wskazał, że biorąc pod uwagę 12 miesięcy – od marca 2020 roku, kiedy rozpoczęła się pandemia COVID-19 w Polsce – do marca 2021, to w poznańskich hotelach odnotowano o ok. 1 mln 200 tys. noclegów mniej, co – według średnich cen – przekłada się na ok. 250 mln zł mniej wydanych na noclegi w Poznaniu.
„To są też oczywiście przyjazdy, które się nie wydarzyły, ci ludzie więc nie wydali na gastronomię, na transport, na atrakcje turystyczne. W tej chwili nasze szacunki za te 12 ostatnich miesięcy wskazują, że turyści wydali w Poznaniu mniej o ok. 1 miliarda złotych – i są to naprawdę ostrożne szacunki” – podał.
„Jeżeli założymy, że teraz, od tego momentu wszystko pójdzie dobrze – że nie będzie kolejnego lockdownu, zamknięcia – to wszystkie symulacje, które przeprowadzamy, a one dosyć mocno jednak opierają się o wydarzenia biznesowe, duże kongresy, konferencje, targi – to najwcześniej w 2024 roku wrócimy do wskaźników z 2019 roku. I to niestety najwcześniej” – dodał.
Mazurczak zaznaczył, że czas, kiedy w dużych miastach otwierane są hotele, restauracje – to także w końcu realna możliwość, by do dużych miast zapraszać turystów.
„Wszystkie te +otwarcia+ cieszą, bo dla nas to też był ogromny kłopot – bo jak promować miasto, jak zapraszać do nas, kiedy hotele były zamknięte? Przygotowaliśmy na razie, na najbliższych kilka tygodni, co tydzień jakąś jedną dodatkową ofertę, którą będzie czekała na turystów, którzy przyjadą do Poznania. Zaczynamy już od 15 maja. To będą działania prosprzedażowe, bo najważniejsze w tej chwili dla tej całej branży jest to, żeby zachęcać wszystkich do przyjazdu tu i teraz. Żeby ta decyzja nie była odkładana” – mówił.
Dodał, że Poznań mocno będzie też inwestował w promowanie idei wydawania bonu turystycznego w stolicy Wielkopolski. Jak tłumaczył, „nawiązaliśmy już współpracę z biurami podróży i poza tym, że informujemy w jakich miejscach można zapłacić bonem, to na stronie poznan.travel.pl promujemy także gotowe pakiety. Są to rozwiązania szyte na miarę konkretnych turystów, rodzin, ale także pakiety tzw. open umożliwiające ich indywidualne skonstruowanie tak, aby turysta nie musiał dokładać ze swojej kieszeni nawet złotówki na wyżywienie, pobyt czy atrakcje” – zaznaczył. (PAP)
autor: Anna Jowsa
ajw/ amac/