Badania wody z Odry zostaną udostępnione w ciągu tygodnia

Badania wody z Odry, w której doszło do masowego i niespotykanego na taką skalę śnięcia ryb zostaną udostępnione w ciągu tygodnia – zapewnił w czwartek na konferencji prasowej w Cigacicach w Lubuskiem wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski.

„Na szczęście dzięki rybakom, dzięki wędkarzom i Wodom Polskim, dzięki samorządowcom udało się Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska i Wodom Polskim we Wrocławiu, Opolu i Zielonej Górze uruchomić odpowiednie służby, tak byśmy mogli wziąć próbki tej skażonej wody do badania. Zaręczam, że te wszystkie badania będę udostępnione maksymalnie w ciągu tygodnia. (…) Mówi się o Oławie, mówi się o Wrocławiu, o Kędzierzynie-Koźlu, mówi się o Azotach. Nie chcę teraz mówić o winnych tego wszystkiego, ponieważ jeszcze nie wiemy, kto jest winny, natomiast ilość śniętych(…) ryb w Odrze to nie jest normalna sytuacja, która zdarza się co roku” – mówił Grzegorz Witkowski.

Zaznaczył, że „nie po to wydajemy kilka milionów złotych na zarybianie, na zabezpieczenie ekologiczne polskich rzek, aby ktoś; czy samorząd, czy przedsiębiorstwo, czy państwowe, czy prywatne bezkarnie mogło zatruwać polskie rzeki. Wydajemy 10 mln zł rocznie na zagospodarowanie Wisły, Odry, Pilicy, Narwi, Sanu i to wszystko poszło właśnie dzisiaj do Bałtyku z rybami śniętymi. Odpowiedzialność ponoszą ci wszyscy, którzy to zrobili – stwierdził Witkowski.

„Mamy najprawdopodobniej do czynienia z popełnieniem przestępstwa polegającym na tym, że wprowadzono do wody substancję, która wywołuje śmierć ryb i innych organizmów. To w tej chwili jest weryfikowane” – mówił na konferencji wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.

Przekonywał, że nie są prawdziwe informacje, jakoby nie przeprowadzono badań wody po stwierdzeniu zjawiska śniecia ryb w Odrze. Podkreślił, że Inspekcja Ochrony Środowiska zareagowała od razu po otrzymaniu informacji o tym fakcie. Dodał, że by wyjaśnić przyczynę śnięcia ryb zostały pobrane próbki wody.

Ozdoba poinformował ponadto, że w czwartek do specjalistycznego laboratorium w Puławach trafiły też próbki ryb, jakie zostały wyłowione z rzeki, a wyniki tychże badań dadzą odpowiedź, jak to określił, zero jedynkowo, na pytanie, co było przyczyną śnięcia ryb.

Zastępca Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Magda Gosk powiedziała, że wszystko wskazuje na to, że zanieczyszczenia w Odrze, które doprowadziły do śnięcia wielkiej liczby ryb, mogą być pochodzenia przemysłowego.

Gosk zapewniła, że Inspektorzy Inspekcji Ochrony Środowiska po otrzymaniu pierwszych sygnałów w terenu woj. dolnośląskiego przystąpili do poboru prób wody w Odrze. Próby pobierane są w sposób ciągły, codziennie. „Badamy jakość wód rzeki Odry na terenie pięciu województw, przez które ta rzeka przepływa” – podkreśliła.

Jak wyjaśniła, oprócz tego, że prowadzone są pobory wody, analizowane wyniki, również podjęte zostały działania monitorujące. „Codziennie wody rzeki Odry są monitorowane z wody i z powietrza. Robimy obloty dronem, po to, żeby wykryć potencjalne źródła zanieczyszczeń, jak również po to, żeby ustalić, jaki jest stan i z jaką dynamiką przemieszczają się śnięte ryby” – powiedziała.

Oznajmiła, że „dodatkowo inspektorzy ochrony środowiska w każdym z województw analizują potencjalne źródła zanieczyszczenia, które – wszystko wskazuje na to – mogą być pochodzenia przemysłowego”.

„Analizujemy, które z substancji chemicznych mogły wywołać taki skutek, a przypomnę (…) odnotowujemy w wodach rzeki Odry nietypowe na tę porę roku wysokie natlenienie wody, co wskazuje na substancję utleniającą i w tym kierunku prowadzimy postępowanie, które ma na celu ustalenie, jaka to substancja i przede wszystkim, kto i gdzie wpuścił do Odry tę substancję” – podkreśliła wiceszefowa GIOŚ.

Prezes Wód Polskich Przemysław Daca poinformował, że z Odry głównie wędkarze wybrali dotychczas 10 ton martwych ryb. „To pokazuje, że mamy do czynienia z gigantyczną i bulwersująca katastrofą ekologiczną” – zaznaczył.

Mówił, że z pierwszych wyliczeń dotyczących szkód środowiskowych, przede wszystkim na rybach, to możemy mówić o kosztach rzędu kilkunastu milionów zł. Przypomniał, że państwo w ciągu 2 lat zarybiło węgorzem Odrę za 2 mln zł, a Polski Związek Wędkarski w ciągu roku za ponad milion złotych. „Prawdopodobnie ten narybek nie przeżył” – dodał Daca.

Zaznaczył, że sytuacja ta jest od samego początku wykorzystywana do hejtu i ataku politycznego. „Nie jest prawdą, że Wody Polskie od samego początku nic nie robiły. Wystarczy rzucić okiem na strony internetowe RZGW we Wrocławiu, Gliwicach czy w Szczecinie. Tam są cały czas podawane komunikaty” – wyjaśnił.

Podkreślił, że pierwszy raz z ministrem i głównym inspektorem ochrony środowiska spotkali się już 3 sierpnia podczas sztabu kryzysowego. „Moi pracownicy zgłosili bezzwłocznie do wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska, którzy od tamtej pory prowadzą na bieżąco badania oraz monitoring, zgłosiliśmy to także na policję” – zaznaczył.

„Wody Polskie nie są od tego, żeby badać próbki i szukać winnych, od tego są inne służby. Liczę, że te służby się wykażą i odpowiednio ukażą” – podkreślił.

Sprawą masowego śnięcia ryb w Odrze, po zawiadomieniu WIOŚ we Wrocławiu, zajmie się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Postępowanie sprawdzające w tej sprawie, z zawiadomienia władz Oławy, prowadzi też miejscowa prokuratura.(PAP)

Autor: Marcin Rynkiewicz, Michał Boroń, Anna Bytniewska, Marta Stańczyk

mmd/ mick/ ab/ mas/ wnk/ jann/

Foto: PAP/Lech Muszyński