W zeszłym tygodniu informowaliśmy o sensacyjnym odkryciu archeologicznym w Koszalinie. Podczas porządkowania prywatnej posesji, jej właściciel natknął się na fragmenty osiemnastowiecznego pomnika, który zdobił niegdyś koszaliński rynek. Przedstawiał on pruskiego króla Fryderyka Wilhelma I. Posąg zniknął sprzed ratusza w 1945 roku i słuch o nim zaginął. Tymczasem okazuje się, że archeolodzy odkrywają kolejne fragmenty monumentu i wszystko wskazuje na to, że odnalazł się sam król. O przebiegu prac i historii zniknięcia Wilhelma mówi Dorota Cywińska z Archiwum Państwowego w Koszalinie.
To jest fragment tego oryginalnego pomnika. Na razie tam trwają prace i są archeolodzy, konserwator zabytków. W momencie kiedy tutaj wkroczyli sowieci w 1945r. Niemcy złożyli to prawdopodobnie do magazynu przy ul. Morskiej. Jest to blisko miejsca gdzie znaleziono ten pomnik, także jest możliwe, że został później gdzieś zakopany z tego magazynu. Jedyne wytłumaczalne wyjście. Mogła tylko zostać zakopana część. To trzeba chwilę poczekać, ale już jest to sukces, bo szukano tego pomnika bardzo bardzo długo. Legenda po Koszalinie chodziła, że on jest zakopany na Górze Chełmskiej. Okazało się, że nie.
Na miejscu znaleziska wciąż trwają prace. Koszalińska Delegatura Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków musi teraz odnaleźć pozostałe fragmenty i ustalić ponad wszelką wątpliwość, że jest to zaginiony pomnik Fryderyka Wilhelma I. Obywają się tam specjalistyczne, wielopłaszczyznowe badania, które rozwieją wszelkie wątpliwości.
Fot. UM Koszalin