Wspominamy Pionierów Stargardu. W tym roku bez hucznych obchodów

Po raz czwarty świętujemy Dzień Pionierów Stargardu. Zwykle huczne i wypełnione niezwykłymi wydarzeniami obchody w tym roku, z powodu pandemii koronawirusa, muszą ograniczyć się do wspomnień.

Kolejarze przyczynili się do odbudowy miasta po wojnie. Pomnik na Rynku Staromiejskim z jednej strony przypominać ma o tej grupie zawodowej –  kolejarzach, którzy w tych latach po wojnie odegrali bardzo istotną rolę. Ma przypominać także tych, których przywozili oni  na  Pomorze Zachodnie, czyli osadników szukających tu nowego domu  – tłumaczyła dziś na naszej antenie Jolanta Aniszewska z Muzeum Archeologiczno-Historycznego.

Dzień Pionierów Stargardu wprowadzono w 2017 roku. To święto miało skutecznie zastąpić obchodzony 5 marca 'Dzień wyzwolenia Stargardu przez Armię Radziecką’.
Było to święto o charakterze propagandowym i odnosiło się do wkroczenia wojsk radzieckich do Stargardu. Nie oznacza to jednak, że chcemy zmieniać historię. 5 marca miało miejsce wejście Armii Czerwonej do niemieckiego Stargardu i jest to fakt historyczny o którym nie powinniśmy dyskutować – mówi Jolanta Aniszewska ze stargardzkiego muzeum.

Według badaczki historii miasta, nowe święto obchodzone 12 maja przywraca pamięci tych, którzy wzięli na siebie trud odbudowy Stargardu.

Posłuchaj całej rozmowy z Gościem Dnia:

Z okazji Dnia Pionierów Stargardu Jolanta Aniszewska przygotowała tekst o początkach polskiego Stargardu

Był taki maj…

W przedostatni dzień roku 1945 na łamach stargardzkiej gazety „Wieści” pojawił się artykuł, w którym o tym wyjątkowym roku końca i początku pisano „Okres ziszczonych i nieziszczonych nadziei”. Siedemdziesiąt pięć lat temu nastąpiła gwałtowna, niespotykana dotąd, a przynajmniej nie w takiej skali, zmiana. Wraz z zakończeniem II wojny światowej uległy przekształceniom polskie granice. Utraciliśmy wschodnie województwa kresowe, zyskaliśmy ziemie zachodnie i północne. Stargard był jednym z owych przyłączonych miast. Z niemieckiego Stargard in Pommern stał się Starogrodem, potem Stargardem. Jeszcze zanim opuścili go ostatni niemieccy mieszkańcy uległ zniszczeniom i grabieży. Obraz ruin Starego Miasta stał się ikoną polskiego początku.

Kilkuosobowa polska administracja miejska powstała w Stargardzie już 23 marca 1945 r. Nowe miasto rodziło się w obrębie kilku ulic położonych za rzeka Iną, na swojsko nazwanym Zarzeczu. Był to czas trudnej koegzystencji z Niemcami i żołnierzami Armii Czerwonej. Przez miasto przechodzili powracający do domów niedawni robotnicy przymusowi, jeńcy wojenni i więźniowie obozów koncentracyjnych. W cieniu ciągle trwającej wojny, w łunie pożarów i przy odgłosach wystrzałów zaczynało toczyć się tutaj życie. Polacy byli nieliczni i zdani tylko na siebie. Na Zarzeczu uporządkowano ulice, utworzono stołówkę i magazyn. Gromadzono w nim meble, ubrania, leki i inne niezbędne sprzęty.

Już w kwietniu 1945 r. przyjechały do Stargardu pierwsze ekipy organizatorów Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, pocztowcy, kolejarze, urzędnicy. Ci ostatni dotarli jako Grupa Operacyjna z Bolesławem Orłowskim, Pełnomocnikiem Rządu na Obwód Starogród na czele.

A potem nadszedł maj. Miesiąc dla miasta niezwykły. Zakończyła się wojna. Zarząd Miasta objął swoją administracją cały obszar Stargardu. 12 maja ówczesny burmistrz Józef Parys i urzędnicy zaczęli pracę w budynku przy dzisiejszej ulicy Stefana Czarnieckiego. Przez kilka dni miasto było stolicą okręgu szczecińskiego. W tym też miesiącu, w stojącym przy końcu tej ulicy małym kościółku św. Ducha odprawione zostało pierwsze nabożeństwo. Kilka dni później uruchomiono szkołę i szpital, rozegrano mecz „Błękitnych” i zaczęto na nowo nazywać ulice miasta. Był to też czas poznawania obcej, nieznanej przestrzeni. Wiosenny obraz żółtej kwitnącej forsycji wplata się powoli w pamięć Stargardzian jako symbol tamtego pionierskiego czasu.

A był on niesłychanie trudny i niebezpieczny. I choć na Dziki Zachód, jak wtedy mówiono o nowych ziemiach, jechało wielu, to nie każdy tutaj zostawał. Już sama podróż była nie tylko uciążliwa i długa, ale i pełna zagrożeń. Stargardzki węzeł kolejowy uchodził za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc.

Kolejne dni, miesiące i lata były czasem tworzenia wspólnoty. Oswajania miejskiego krajobrazu, poznawania sąsiadów i tworzenia więzi pomiędzy ludźmi i miastem.

O stargardzkich pionierach przypomina stojąca na Rynku Staromiejskim rzeźba kolejarza. Tego, który jechał w ekipach pionierskich na Zachód i tego, który towarzyszył na tułaczych szlakach osadnikom. Ludziom, którzy utracili domy na Kresach, których szlak wiódł przez Sybir, tym, którzy wracali z Zachodu i tym, którzy ze Starych Ziem zdążali na Nowe, by tutaj „założyć nowe gniazdo w zamian zburzonego” – jak pisano w „Wieściach”. Wśród nich byli rodzice, dziadkowie, czy pradziadkowie wielu dzisiejszych mieszkańców miasta. Pionierzy.

Dzień Pionierów Stargardu jest więc nie tylko świętem miasta – jest też świętem stargardzkich rodzin. Od roku 1945 minęło siedemdziesiąt pięć lat, a codzienność powojnia to odległe już dzieje. Ale pamiętajmy, że to właśnie wtedy narodził się Stargard. Polskie miasto.

Jolanta Aniszewska

Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Stargardzie