Wigilia w schronisku dla bezdomnych w Szczecinie. Święta bez rodziny, ale prawie jak w domu

Podopieczni schroniska dla osób w kryzysie bezdomności przy ulicy Zamkniętej w Szczecinie zasiądą tradycyjnie do wigilijnej wieczerzy. Dla każdego mieszkańca święta te są wyjątkowe i często trudne. Uśmiech miesza się ze smutkiem i wspomnieniami.

Mieszkańcy, którzy tutaj do nas przychodzą na zimę, często pytają się właśnie o wigilię, bo jest to okazja też, żeby zbliżyć do siebie. Pracownicy socjalni, my, pracownicy Feniksa, siedzimy wspólnie z naszymi podopiecznymi. Oni też ze sobą nieraz tutaj się kłócą, nie dogadują, a ten stół wigilijny potrafi bardzo złagodzić obyczaje i od tego czasu ludzie, chociaż na chwilę są dla siebie bardziej przyjaźni i znośnie i lepsi. Dramatyczne sytuacje się zdarzały nam na wigilię. O tym bym nie chciał opowiadać, to już będzie moja chyba dwudziesta wigilia w tym schronisku, dużo osób nie ma już wśród nas. Zawsze w wigilię robimy sobie zdjęcia i oglądając je, przypominając sobie, jak to rok temu nam się udało wigilię zorganizować, to widzę, że po prostu wielu, bardzo wiele osób już nie ma z nami, już nie żyją – mówi Arkadiusz Oryszewski kierownik Centrum Pomocy Socjalnej przy Stowarzyszeniu „Feniks”

Kolacja wigilijna w schronisku dla osób w kryzysie bezdomności to nie lada przedsięwzięcie logistyczne.

Wigilia to jest dla nas bardzo ważny dzień. W miejscu noclegowni mamy wysprzątane wszystkie łóżka i na 2 3 godziny wystawiamy zmagazynowane stoły i szykujemy około 120 miejsc. Co roku te wszystkie miejsca są zajęte. Wigilia jest robiona przez samych mieszkańców schroniska, asystuje im i nad wszystkim czuwa szef kuchni oraz pani kucharka, ale bez zaangażowania samych mieszkańców wigilia na pewno by się nie udała. Będziemy mieli na pewno 12 potraw, stoły będą uginały się od świątecznych potraw. Będziemy na pewno kolędować, śpiewać. Mamy zespół stworzony, który trenuje już kolędowanie i granie na gitarach kolęd. Ozdabiamy hol noclegowni, będzie stała choinka, będzie odświętnie i domowo. To rzeczywiście taka domowa jest jednak wigilia, bo nie robimy ją gdzieś na zewnątrz, nie robimy ją w dniu innym niż ta wigilia faktycznie wypada, tylko robimy to właśnie w miejscu, które jest dla tych ludzi domem, akurat w tym momencie przy dużym zaangażowaniem samych mieszkańców schroniska oraz noclegowni – dodaje Arkadiusz Oryszewski

Były podopieczny schroniska tłumaczy, że podopiecznym „Feniksa” należy na święta życzyć przede wszystkim wewnętrznej przemiany. Trzeba myśleć o swoim życiu i zastanowić się, co zmienić. Dodaje, że przebywanie w tego typu ośrodkach należy traktować jako stan przejściowy.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio