Weto dla ustawy wiatrakowej. Marszałek Geblewicz: to cios w Pomorze Zachodnie

Prezydent Karol Nawrocki zawetował nowelizację tzw. ustawy wiatrakowej, która miała ułatwić budowę turbin wiatrowych na lądzie i przyczynić się do dalszego rozwoju zielonej energii w Polsce. Decyzja ta szczególnie mocno uderza w Pomorze Zachodnie – region będący liderem w produkcji czystej energii w kraju. Marszałek województwa Olgierd Geblewicz nie kryje rozczarowania – mówi wprost o „uderzeniu w mieszkańców, gospodarkę i przyszłość regionu”.

W czwartek prezydent Karol Nawrocki ogłosił decyzję o zawetowaniu nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Przepisy te miały złagodzić ograniczenia z tzw. zasady 10H – obowiązującej od 2016 r. – i wprowadzić możliwość lokalizacji nowych turbin wiatrowych już w odległości 500 metrów od budynków mieszkalnych. Obecnie jest to 700 metrów.

Zmiana miała ożywić inwestycje w energetykę wiatrową na lądzie – szczególnie istotną dla Pomorza Zachodniego, które od lat rozwija ten sektor.

Marszałek województwa Olgierd Geblewicz nie ma wątpliwości: to decyzja, która uderzy w cały region – jego mieszkańców, samorządy i przedsiębiorców.

To jest uderzenie w naszych mieszkańców na wielu poziomach. Po pierwsze – ten najbardziej oczywisty, czyli ceny energii. Nie muszę tego tłumaczyć – wszyscy wiemy, że dziś energia z węgla to najdroższa opcja. Po drugie – to cios w zachodniopomorską gospodarkę. U nas co najmniej 10 tysięcy osób pracuje w firmach, które produkują części do wiatraków. A wiatrak to skomplikowana instalacja – trochę jak samochód – za którą stoi cały łańcuch dostaw. Ten łańcuch intensywnie się u nas rozwija. Ale niestety, obawiam się, że teraz może dojść do zahamowania. Mam nadzieję, że nie skończy się to zwolnieniami, ale już dziś wiadomo, że wpływy z podatków od tych firm będą niższe. Dla samorządów to konkretna strata – bo inwestycje, które nie powstaną, nie zasilą lokalnych budżetów. To naprawdę spore pieniądze – mówimy nawet o 10 milionach rocznie dla gmin wiejskich. Za takie pieniądze można zbudować przedszkole albo wyremontować dwie ulice i co ważne – to są podatki, które zostają w gminie na długie lata. Na końcu – to też zła wiadomość dla mieszkańców tych gmin, gdzie miały powstać farmy wiatrowe w odległości 500–1000 metrów od domów. Te osoby mogły liczyć na roczne rekompensaty za ewentualne uciążliwości – chociaż wiemy, że w praktyce one nie są aż tak duże. Więc podsumowując: to uderzenie co najmniej na czterech frontach – w mieszkańców, w gospodarkę, w samorządy i w przyszłość regionu.

Zablokowanie nowelizacji ustawy oznacza powrót do bardziej restrykcyjnych przepisów – inwestorzy nadal będą musieli zachować co najmniej 700 metrów odległości od zabudowań mieszkalnych. To wydłuża proces inwestycyjny i ogranicza potencjał rozwoju sektora OZE w Polsce, a zwłaszcza w województwach, które już dziś są liderami zielonej transformacji – jak Pomorze Zachodnie.