Na szczecińskiej wigilii dla samotnych, bezdomnych i ubogich spotkało się niemal 400 osób. Dla wielu uczestników było to jedyne w ciągu roku doświadczenie bliskości, rozmowy i prawdziwej atmosfery świąt.
Blisko 400 osób spotkało się w Szczecinie na corocznej wigilii dla samotnych, bezdomnych i ubogich. Były tradycyjne potrawy, kolędy i dzielenie się opłatkiem. Dla wielu uczestników to jedyny dzień w roku, gdy mogą poczuć bliskość, rodzinną atmosferę i namiastkę prawdziwych świąt.
„Od osiemnastu lat jestem samotna. Przez piętnaście lat co roku wyjeżdżałam na święta i sylwestra, ale lekarz mi tego zabronił. To pierwsze święta, które spędzam w domu (…) Jestem samotny, więc co zrobić… Na duszy jest wtedy inaczej, inaczej się żyje. Co innego, gdy jest się między ludźmi — można porozmawiać i poczuć się lepiej (…) Jestem samotna — to fakt. Nie mam nikogo, nikt mnie nie odwiedza. Jeśli ktoś zapuka, oczywiście otworzę, zaproszę do stołu. Poza tym… naprawdę nie mam nikogo”
Wydarzenie nie mogłoby się odbyć bez zaangażowania wolontariuszy. To oni przygotowywali potrawy, obsługiwali gości i dbali o atmosferę, która dla wielu była ważniejsza niż sama kolacja. Zapytaliśmy, dlaczego decydują się pomagać i co daje im udział w tej inicjatywie.
„Marcelina: Kiedy patrzę na tych ludzi — zadowolonych i uśmiechniętych — wracam do domu z ogromną satysfakcją i radością. Czuję, że zrobiłam coś dobrego, mimo zmęczenia, bo to jednak naprawdę dużo pracy (…) Leonard: Bardzo lubię pomagać ludziom. Warto to robić, bo nigdy nie wiadomo, czy w przyszłości sami nie znajdziemy się w podobnej sytuacji (…) Mateusz: Poczucie, że pomogło się komuś, jest bezcenne. Najważniejsza jest dla mnie satysfakcja z tego, że mogę zrobić coś bezinteresownie i realnie pomóc drugiemu człowiekowi”
Spotkanie wigilijne zorganizowane zostało dzięki współpracy Caritas, Urzędu Miasta w Szczecinie, Domu Kultury Słowianin oraz Straży Miejskiej.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio
