Dyrektorzy szpitali, przed nadchodzącym sezonem jesienno-zimowym obawiają się, że nie będą w stanie wygospodarować wymaganych pieniędzy na podwyższone pensje dla pracowników, jak i na opłacenie wydatków związanych z energią elektryczną i ogrzewaniem. Nie inaczej jest w szczecińskim szpitalu „Zdroje”.
Jakby nie liczyć i jakby nie ciąć kosztów brakuje nam co miesiąc milion złotych. Składają się na to różne elementy zarówno kwestia wynagrodzeń, na które brakuje nam pieniędzy, które miały być przekazane z NFZ-u, a także wzrosty mediów, usług obcych, takie jak gotowanie, sprzątanie, ochrona. Musimy to opłacać i te kwestie drożeją. Spodziewamy się także od stycznia wzrostu cen energii i mediów, więc ten milion złotych nam brakuje – wylicza dr n. med. Łukasz Tyszler, dyrektor szpitala „Zdroje”
Dyrektor Tyszler mówi również o odpowiedzialności państwa za funkcjonowanie i finansowanie szpitali.
Wszyscy na co dzień wiemy o tym, że niestety z miesiąca na miesiąc jest coraz drożej, tak samo jest w szpitalu. Szpital jako jednostka państwowa korzysta z państwowych pieniędzy. Jeśli płacimy państwowej firmie za gaz, państwowej firmie za prąd oraz wykonujemy polecenia ministra co do minimalnych wynagrodzeń i później wyciągamy rękę do ministra, aby zapłacił przez NFZ za usługi, które sam określił i wycenił, no to wydaje mi się, że nie jest to coś dziwnego. Pan minister dokładnie wie, ile kosztuje utrzymanie szpitala – podkreśla Łukasz Tyszler
Jak podkreślają zarządzający placówkami medycznymi, aneksy do kontraktów z NFZ nie pokrywają dodatkowych kosztów, jakie ponoszą szpitale, koszty umów cywilnoprawnych, wzrost cen umów przetargowych, czy wzrost cen mediów.