Stargardzianie alarmują: Dziki grasują na naszych osiedlach

 Do redakcji Twojego Radia trafił list jednego ze słuchaczy. Mieszkaniec prosi o nagłośnienie problemu, który dotyczy mieszkańców ul. Widokowej w Stargardzie. Chodzi o dziki przechadzające się w tamtejszej okolicy.
Mamy problem z dzikami, które dosłownie zamieszkały w naszej okolicy. Można spotkać je praktycznie codziennie zarówno w dzień, jak i w nocy. Sytuacja jest na tyle poważna, iż mamy do czynienia z młodymi, które naturalnie są w asyście lochy. Zaobserwowaliśmy różne mioty, warchlaki są różnej wielkości. Dzieci boją się wychodzić z domu. Po zmroku, wyjście z domu pieszo jest praktycznie niemożliwe, gdyż okolica jest nieoświetlona, a dookoła same pola, a one grasują przy domach” – informuje słuchacz. Dodaje również – „Sprawę zgłaszaliśmy wielokrotnie pod numer alarmowy 112 oraz do straży miejskiej. Wszyscy rozkładają tylko ręce. Problem „rośnie” i będzie coraz gorzej. Czujemy się bezradni i opuszczeni w problemie
O komentarz poprosiliśmy Wiesława Dubija, komendanta stargardzkiej Straży Miejskiej.

Potwierdzam. Faktem jest, że dziki czują się coraz bardziej swobodnie i grasują w poszukiwaniu żywności. Ulice Widokowa, Daleka, Światopełka, Drzymały – tam mamy sygnały, że dziki się pojawiają. Drugim rejonem są okolice ulic Reymonta, Podleśnej, Podmiejskiej i nawet na Usługowej. Jedyne, co możemy zrobić, to przyjeżdżamy na taką interwencję, stwierdzamy, że faktycznie dziki są obecne. Wtedy próbujemy swoich jakiś tam metod dźwiękowo sygnałowych, celem odstraszenia. Robimy z tego notatkę, dokumentację fotograficzną i wysyłamy do Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych Urzędu Miejskiego, żeby podjąć bardziej rygorystyczne działania. To leży w kompetencjach Starostwa Powiatowego w Stargardzie i Urzędu Miejskiego – wyjaśnia Wiesław Dubij, komendant stargardzkiej Straży Miejskiej

Są jednak prostsze metody na odstraszenie dzików, nawet w godzinach nocnych i przy braku oświetlenia ulicznego, o którym pisał słuchacz z ulicy Widokowej.

Do mnie dziki też przychodzą i nie mam żadnych problemów z wychodzeniem. Dziki nas się boją i nie należy skradać się, tylko narobić hałasu to one sobie pójdą. Jeżeli nie ma oświetlenia, należy mieć latarką-czołówkę, przed wyjściem za furtkę, najlepiej poklaskać, pohukać, potupać, zwinąć gazetę, czy papier pakowy w taką rurę i walnąć parę razy na przykład w kosz na śmieci, czy w ogrodzenie. Powstanie dźwięk bardzo nieprzyjemny, którego dziki się boją, bo niestety przypomina odgłos strzału. Dziki najzwyczajniej wtedy uciekną – doradza Dorota Sumińska, dr. Weterynarii i specjalistka relacji człowiek-zwierzęta

Na osiedlach położonych przy lasach i polach dziki będą zawsze. Pamiętajmy, to jest również ich dom i ich naturalne środowisko.