W centrum Stargardu 7-letnie dziecko z zespołem Downa stało się ofiarą brutalnych szyderstw, wulgarnych wyzwisk i okrutnego naśladowania jego cech niepełnosprawności. Incydent miał miejsce na ulicy, w pełnym świetle dnia, a świadków było wielu. Niestety, wszyscy odwracali głowy, udając, że nie widzą, co się dzieje.
Mama Bartka opowiada o dramatycznych chwilach, jakie przeżyło jej dziecko. „Moje dziecko z opiekunką szło do centrum przesiadkowego, a z przeciwnej strony szła grupa młodzieży, kilkunastu chłopców w wieku 16-17 lat. Zaczęli wykrzykiwać obelgi, otoczyli moje dziecko, naśladowali jego ruchy, naśladowali jego dźwięki, które wydaje, bo on nie mówi. Mój syn ma zespół Downa, ma 7 lat i jest mocno niepełnosprawny intelektualnie. Opiekunka nie mogła sobie poradzić, Bartuś zaczął płakać bardzo głośno. Młodzież nie odstąpiła, zaczęli krzyczeć np. „Rodzice, zamiast robić chore dzieci, to idźcie do pracy”, „Idzie down” i tak dalej, i tak dalej. Wszystko to było kierowane w stronę mojego dziecka. On to rozumie, on to zrozumiał, bardzo się przestraszył” – mówi mama Bartka.
Opiekunce w końcu udało się jakoś wydostać z tej trudnej sytuacji, jednak dziecko długo jeszcze nie mogło się uspokoić. To, co się stało, jest przykładem brutalności i okrucieństwa, które niestety wciąż pojawia się w naszym społeczeństwie.
Sprawę skomentowała Agnieszka Tatarynowicz, Prezeska Zarządu Stowarzyszenia Godna Przyszłość, które wspiera osoby z niepełnosprawnościami. „Jeśli chodzi o wydarzenie, które dotyczyło naszego podopiecznego Bartka, siedmioletniego chłopca, ciężko jest to w ogóle skomentować. Zawsze w takich sytuacjach najbardziej przerażające jest to, że nikt wśród przechodniów nie zareagował. Nie ma przyzwolenia na takie zachowania. Jest nam ogromnie przykro, że pomimo że żyjemy w świecie cywilizowanym, musimy się stykać z takimi sytuacjami, gdzie nadal wyśmiewane są, dręczone osoby z niepełnosprawnością. Jako stowarzyszenie jesteśmy od wczoraj wstrząśnięci tą sytuacją, ale nie jest to niestety coś niezwykłego, bo takie sytuacje często się zdarzają – wyśmiewanie czy też ubliżanie naszym dzieciom. Jako stowarzyszenie, jako rodzice dzieci z niepełnosprawnością jesteśmy gotowi na spotkania z rodzicami i uczniami szkół stargardzkich celem edukowania i propagowania właściwych zachowań i empatii w stosunku do osób z niepełnosprawnością” – mówi Tatarynowicz.
Zastanówmy się, co ten incydent mówi o nas jako o społeczeństwie. Dziś ofiarą jest bezbronny, niepełnosprawny chłopiec, jutro może to być starsza osoba, samotnie idąca do sklepu, a pojutrze… może to być każdy z nas. Czy bezwzględność i brak empatii stają się normą? Czy na to chcemy pozwolić?
Automatyczna sekretarka Twojego Radia jest do waszej dyspozycji, nagrywajcie swoje komentarze, opinie, a może byliście świadkami tego zdarzenia. Telefon: 512 82 0000.
Foto ilustracyjne: Pixabay