Domagają się dwustu milionów złotych rekompensaty za reformę edukacji przeprowadzoną przez minister Annę Zalewską. Samorządy twierdzą, że muszą dopłacać do reformy, bo subwencja jest za niska. Pozew to według wicepremier Szydło akcja polityczna, która jeszcze bardziej podburza atmosferę wokół edukacji i samego strajku nauczycieli.
– Sytuacja we wszystkich samorządach jest chyba podobna. Subwencja oświatowa nie wystarczy na zaspokajanie bieżących wydatków w oświacie. Nie tylko mówimy tu o środkach na prąd, drobne remonty czy zakup pomocy naukowych. Nie wystarczy nawet na płace. Jesteśmy w takiej sytuacji, że rząd podejmuje wyzwania, ale nie zabezpiecza na to środków – mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina
Przez niską subwencje samorządy muszą ciąć wydatki na inwestycję. Włodarz szczecina jest przekonany, że miasta muszą reagować i zwracać się do rządu, by realnie szacował koszty oświaty. Prezydent Szczecina ubolewa także, że do negocjacji ze związkami zawodowymi nauczycieli rządzący państwem nie zaprosili samorządowców, bo jak twierdzi to ci ostatni poniosą największe konsekwencje ewentualnego porozumienia