Sąd podtrzymał wyrok ws. zabójstwa i znieważenia zwłok

Sąd Apelacyjny w Szczecinie utrzymał w mocy wyrok ws. zabójstwa i znieważenia zwłok. Główny oskarżony został skazany na 25 lat więzienia. Sąd uznał, że Robert M. blisko 20 lat temu kierował zabójstwem mężczyzny o nieznanej tożsamości.

„W przedmiotowej sprawie organy ścigania i prokuratura podjęły ponadprzeciętne starania w toczącym się bardzo zawiłym, bardzo trudnym śledztwie. Przeprowadzono niezliczoną ilość wszelkich możliwych do przeprowadzenia dowodów i zdołano ustalić to, co można było tylko ustalić” – mówił sędzia Stanisław Stankiewicz.

Oskarżeni o zjedzenie części ciała ofiary byli także trzej inni mężczyźni – sąd pierwszej instancji umorzył postępowanie z powodu przedawnienia. W sprawę miał być także zamieszany piąty mężczyzna, Zbigniew B., który zmarł w 2017 r. – to on miał zabić mężczyznę, którego tożsamości w toku sprawy nie ustalono.

Pozostałych mężczyzn obciążyły przede wszystkim zeznania Rafała O., który opowiedział o nich kilkanaście lat po zbrodni, do której – według śledczych – doszło w 2002 r. nad jeziorem Osiek we wsi Ługi (Lubuskie). Rafał O. opowiadał, że główny oskarżony, Robert M., najpierw kłócił się z mężczyzną przy lokalu we wsi Łasko – później mężczyzna ten został zawieziony nad jezioro; wraz z nimi pojechali tam pozostali oskarżeni i Zbigniew B.

Sąd okręgowy we wrześniu 2021 r. uznał, że Robert M. „kierował wykonaniem czynu zabronionego” – polecił zabicie mężczyzny Zbigniewowi B. słowami „wiesz, co masz robić”. Ten podciął gardło, a następnie uciął mężczyźnie głowę nożem, który miał przy sobie. Robert M., Zbigniew B. i pozostali mężczyźni – jak uznał sąd – zbezcześcili następnie ciało ofiary: zjedli kilka części ciała zabitego mężczyzny po upieczeniu ich na ognisku. Miał to być swoisty pakt milczenia, aby nikt z obecnych nie ujawniał informacji o zdarzeniu.

Uzasadniając wyrok pierwszej instancji sędzia Banaś wskazywał, że dowody pozwoliły ustalić m.in. to, że Robert M., gdy spotkał przed barem „U Józka” w Łasku mężczyznę, z którym miał zatarg o pieniądze, uderzył go, a następnie zaprowadził do samochodu Zbigniewa B., do którego wsiedli również pozostali oskarżeni (do lokalu przyjechali razem). W trakcie jazdy nad jezioro Osiek M. miał uderzyć nieznanego mężczyznę i wtedy właśnie – według ustaleń sądu – zaplanował zabicie go, o czym powiedział Zbigniewowi B. – ten zatem wiedział później, co oznacza polecenie „wiesz, co masz robić” wydane mu nad jeziorem.

„Zbigniew B. usiadł na mężczyźnie i poderżnął mu gardło, po czym odciął mu głowę, zdjął ubranie, wypatroszył jego ciało i odciął od reszty ciała pięć kawałków jego tkanki miękkiej” – mówił sędzia Banaś.

Jak wskazał, Rafał O. zaczął głośno protestować, ale uciszył go Robert M. grożąc, że skończy tak, jak mężczyzna. Kawałki ciała ofiary zostały upieczone na ognisku i zjedzone przez mężczyzn. Ciało zabitego mężczyzny Robert M. i Zbigniew B. zapakowali wraz z kamieniem do folii, wypłynęli na jezioro pontonem, który przywieźli ze sobą, i wrzucili je do wody.

Sędzia Banaś wskazał, że Rafał O. był przesłuchiwany wielokrotnie. „Wypada podkreślić, że aż sześciokrotnie opisał przebieg zdarzenia w taki sposób, że w żadnym razie nie można uznać, że je wymyślił” – wskazał.

Jak dodał, zdaniem sądu było to dla mężczyzny „traumatyczne przeżycie”, ukrywane przez 15 lat. Działania policji doprowadziły do tego, że zaczął o nim opowiadać. Sędzia zaznaczył, że O. nie robił tego tylko w ramach wyjaśnień podczas postępowania, ale też „kilkadziesiąt razy w ramach swobodnych rozmów w domu” ze współmieszkańcem i sąsiadem – nie wiedział o tym, że rozmowy są nagrywane.

Sędzia Banaś przyznał podczas uzasadniania wyroku sądu pierwszej instancji, że biegli rozpoznali u Rafała O. lekkie upośledzenie umysłowe i zespół zależności alkoholowej oraz zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym, ale stwierdzili również, że z ich badań nie wynika, by luki w pamięci oskarżonego były wypełnione fałszywymi wspomnieniami ani że miałby skłonności do konfabulacji.

Apelację wnosili zarówno obrońcy, jak i prokurator.

Sędzia Stanisław Stankiewicz podtrzymując wyrok zaznaczył, że proces wszystkich oskarżonych w tej sprawie był sprawiedliwy, „a więc taki, w którym doszło do jawnego rozpoznania sprawy, bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”.

Podkreślił też, że sprawa była „bardzo, bardzo trudna, bardzo złożona i bardzo zawiła”.

„Sąd okręgowy jasno i dobitnie wskazał, dlaczego – pomimo faktu nieodnalezienia zwłok ofiary i nieustalenia tożsamości tej ofiary ta zbrodnia została rzeczywiście dokonana i doszło do zabójstwa człowieka – nieustalonego z tożsamości mężczyzny” – wskazał sędzia Stankiewicz.

Wyrok jest prawomocny. (PAP)

autorka: Elżbieta Bielecka

emb/ akub/

Foto: Fotolia