Robert Biedroń nie chce wyborów w maju, ale nie będzie ich bojkotował. W przeciwieństwie do kandydatki Koalicji Obywatelskiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, przedstawiciel Lewicy w wyborach prezydenckich uważa, że do urn lub skrzynek pocztowych powinno pójść jak najwięcej osób.
– Jeżeli Kaczyński prze do wyborów to naszym obowiązkiem jest iść i nawrzucać Kaczyńskiemu do skrzynki. Jeżeli jest odrobina szansy na pokonanie Dudy to trzeba z niej skorzystać – powiedział dla Twojego Radia Robert Biedroń.
Euoposeł zaznacza, że najlepszym rozwiązaniem obecnej sytuacji związanej z wyborami prezydenckimi byłoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej.
– Żadna koncepcja organizowania wyborów w maju nie jest mi bliska – dodaje Robert Biedroń.
Do wyborów zostało już tylko 6 dni a sytuacja wciąż nie jest jasna. Nie wiemy jak i czy w ogóle dojdzie do głosowania 10 maja. Jak donosi portal onet.pl, w razie gdyby partii rządzącej nie udało się przegłosować ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w tym tygodniu, to Andrzej Duda może podać się do dymisji. Takie rozwiązanie pozwoliłoby PiSowi rozpisać wybory prezydenckie w dowolnym terminie do połowy lipca.