Piłkarze Pogoni Szczecin awansowali do półfinału Pucharu Polski

Piłkarze Pogoni Szczecin dzięki bramce Joao Gamboi w 119. minucie pokonali w Poznaniu Lecha 1:0 i awansowali do półfinału Pucharu Polski. „Jestem niesamowicie dumny z mojego zespołu, ale niczego jeszcze nie wygraliśmy” – przyznał trener gości Jens Gustafsson.

Pojedynek „Kolejorza” z Pogonią zapowiadał się jako hitowe wydarzenie ćwierćfinałów Pucharu Polski, ale do końca nim nie był. Dużo było walki, biegania, brakowało jednak tego, co kibice lubią najbardziej – bramek, czy choćby efektownych strzałów. Jedyny gol padł w przedostatniej minucie dogrywki, Gamboa głową pokonał Filipa Bednarka.

Szkoleniowiec „Portowców” nie ukrywał radości po spotkaniu, ale też chylił czoła przed swoimi zawodnikami.

„Nie chciałbym mówić zbyt wiele o grze. Po losowaniu wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki mecz i taki był. Dzisiaj natomiast możemy świętować, że Pogoń pokazała siłę jako zespół, a pokazaliśmy team spirit od pierwszej do ostatniej minuty. Piłkarze do upadłego walczyli jeden za drugiego, wydaje mi się, że po raz pierwszy widziałem coś takiego, odkąd pracuję w Pogoni. Jestem niezwykle dumny z moich zawodników, myślę, że po tym, co dziś pokazaliśmy, nic już nas powstrzyma” – komentował spotkanie Gustafsson.

Szwed od razu zaznaczył, że wygrana nad Lechem, choć cenna, nic jeszcze nie znaczy.

„Jedna ważna rzecz – póki co, my jeszcze nic nie osiągnęliśmy w tych rozgrywkach. Zrobimy wszystko, by wygrać, ale musimy zamknąć ten rozdział, bo już w sobotę czeka nas ważny mecz z Legią w Warszawie” – podkreślił.

Szczecinianie dotychczas trzykrotnie grali w finale Pucharu Polski, ale nigdy nie zdobyli trofeum.

W zupełnie innym nastroju był opiekun Lecha Mariusz Rumak. Jak dotąd na konferencjach prasowych tryskał optymizmem, po porażce z Pogonią był mocno przygaszony.

„Trudno dzisiaj dobrać słowa, które oddają to, co jest teraz w szatni i w sercach moich piłkarzy. Z naszej ławki, ale także ze strony piłkarzy wydawało się, że kontrolujemy to, co dzieje się na boisku. Natomiast scenariusz przytrafił się dla nas najgorszy z możliwych, bowiem straciliśmy gola w 119. minucie. A tego czasu na doprowadzenie do remisu było już naprawdę mało. I na pewno mocno nas to boli” – mówił poznański szkoleniowiec.

Jego zespół miał przewagę przez większą część meczu, stworzył więcej sytuacji. Dlatego Rumak nie ukrywał, że ta porażka jest niezwykle trudna do zaakceptowania.

„Kiedy jesteś zdecydowanie słabszy i przegrywasz, musisz to zaakceptować. Kiedy natomiast stwarzasz sytuacje, nie pozwalasz na zbyt wiele przeciwnikowi, to jednak boli. Tym bardziej, że nie jest to liga, nie ma możliwości powtórzenia czy odrobienia” – dodał.

W trwającym 120 minut spotkaniu kłopoty kadrowe znów dały się we znaki Lechowi. Utykający Filip Szymczak musiał zejść z boiska pod koniec spotkania, a wobec kontuzji Artura Sobiecha i Mikaela Ishaka, drużyna została pozbawiona klasycznej „9”.

„Niestety, łapią nas infekcje i kontuzje. Nie możemy grać jednym napastnikiem” – podsumował Rumak. (PAP)

autor: Marcin Pawlicki
lic/ cegl/
Fot.Oficjalna strona Pogoni Szczecin