W Chojnie, małym miasteczku o bogatej historii, tuż przy zabytkowych murach obronnych, znajduje się miejsce, które na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie zwyczajne. Jednak dla tych, którzy znają tajemnice skrywane przez jeden z tamtejszych garaży, jest to prawdziwy portal do fantastycznych światów. To właśnie tu, w swoim warsztacie, pan Marcin Wróblewski tworzy coś, co dla wielu pozostaje jedynie marzeniem – pełnowymiarowe postacie z amerykańskich filmów fantasy.
Kiedy przekraczasz próg garażu pana Marcina, wchodzisz w świat, gdzie rzeczywistość miesza się z fikcją. Na straży wnętrza stoją nie tylko narzędzia i materiały, ale także dwie potężne postacie: Optimus Prime, dowódca Autobotów i groźny Predator. Obaj wydają się gotowi do działania o każdej porze dnia i nocy. Z boku, z nieco bardziej humorystycznym podejściem, wszystkiemu przygląda się Minionek – postać, która choć wydaje się niegroźna, dodaje całej scenie nieco surrealistycznego charakteru.
Pan Marcin nie jest zwykłym rzemieślnikiem. Jego dzieła, mimo że nawiązują do postaci z popkultury, to prawdziwe arcydzieła wykonane z… odpadków. Transformers, jeden z jego najbardziej imponujących projektów, został złożony ze złomu. Części potrzebne do jego stworzenia pan Marcin pozyskiwał na lokalnym złomowisku, a czasem dostarczali mu je znajomi. „Pomysł na projekty gdzieś tam z głowy jest brany. Czasami posiłkuję się zdjęciami” – zdradza artysta.
Prace nad Transformersem trwały sześć miesięcy. Pan Marcin, pracując po godzinach, poświęcał na swoje dzieło po 2-3 godziny dziennie. Jego determinacja i pasja przyniosły imponujący rezultat. Predator, drugi z jego największych projektów, powstał nieco szybciej — w zaledwie pięć miesięcy. „W planach jest sporo pomysłów” — dodaje pan Marcin. Po ukończeniu bieżących projektów, jego celem jest stworzenie motocykla, a następnie pełnowymiarowego raptora z „Parku Jurajskiego”.
Jednak twórczość pana Marcina to nie tylko realizacja osobistych pasji. Artysta angażuje się także w działania charytatywne, udowadniając, że jego talenty mogą służyć również innym. Na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przekazał rzeźbę przedstawiającą dłonie trzymające serce oraz dwa serca wykonane z części motocyklowych. To gest, który pokazuje, że sztuka pana Marcina ma nie tylko estetyczną, ale i emocjonalną wartość.
Mimo że już teraz garaż pana Marcina jest prawdziwym skarbcem fantastycznych postaci, artysta nie zamierza zwalniać tempa. Jego wyobraźnia nie zna granic, a plany na przyszłość są równie imponujące, co dotychczasowe osiągnięcia. Być może niedługo w Chojnie pojawi się pełnowymiarowy raptor, a kolejne postacie z filmowych uniwersów znajdą swoje miejsce w tym magicznym garażu. To miejsce, gdzie metal, złom i wyobraźnia spotykają się, by tworzyć coś niezwykłego – coś, co inspiruje, fascynuje i pokazuje, że nawet w małym garażu mogą powstawać rzeczy wielkie.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio