Nie zamierzam się poddać” – szczecinianka walczy z nieoperacyjnym rakiem

„To dla mnie dopiero początek drogi i walki” – mówi szczecinianka, dla której diagnoza brzmiała jak wyrok. Guz jest duży, nieoperacyjny. Są przerzuty. W Polsce lekarze nie dają jej nadziei na wyleczenie, a jedynie na leczenie paliatywne. Ona jednak nie zamierza się poddać.

 

– Kilka miesięcy temu, zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że w moim organizmie czai się podstępny wróg, który robi wszystko, aby udowodnić mi, że walka z nim jest bezcelowa. Ale ja chcę walczyć nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla moich bliskich – dla kochanego męża i synów, którzy bardzo mnie potrzebują – pisze na internetowej zrzutce Anna Łuszczyk, nauczycielka ze Szczecina.

Złośliwy nowotwór trzustki, gruczolakorak – diagnoza, której nikt nie chce usłyszeć, a która mimo wcześniejszych badań i iskier nadziei stała się rzeczywistością. To jeden z najtrudniejszych przeciwników – podstępny, rozwijający się często bezobjawowo, by w momencie wykrycia być już w zaawansowanym stadium.

– Guz jest duży, nieoperacyjny. Są przerzuty. Lekarze powiedzieli mi wprost, że tu, w Polsce w mojej sytuacji nie dąży się do wyleczenia. Jednak dla mnie to dopiero początek drogi i przede wszystkim walki, bo mocno wierzę w to, że uda mi się pokonać, albo chociaż uśpić tego podstępnego wroga. Na ten moment jedyną szansą dla mnie jest kosztowna immunoterapia z użyciem komórek dendrytycznych dostępna poza granicami Polski, w niemieckiej klinice w Kolonii. Niestety kwota potrzebna, aby podjąć takie leczenie jest poza moim zasięgiem, a czas upływa – mówi szczecinianka.

Na ten moment Anna uzbierała ponad 71 tysięcy złotych, to wciąż za mało na to, by opłacić terapię w Niemczech. Szczeciniankę można wesprzeć pod tym linkiem.

https://www.siepomaga.pl/anna-luszczyk