Koszalin. 43-latek z zarzutami m.in. zabójstwa kolegi i podpalenia domu

Zabójstwo kolegi i podpalenie domu w celu zacierania śladów to główne zarzuty, które 43-latek usłyszał w Prokuraturze Rejonowej w Koszalinie – powiedział w poniedziałek PAP rzecznik prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.

43-latek to właściciel mieszkania na parterze domu przy ul. Westerplatte na osiedlu Rokosowo w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie), w którym w sobotę przed północą doszło do pożaru. Służby w lokalu znalazły zwęglone zwłoki 37-latka – kolegi z pracy właściciela mieszkania. Mężczyźni w sobotnią noc mieli wspólnie pić alkohol. Pijany 43-latek został zatrzymany przez policję krótko po pożarze w pobliskim sklepie przy ul. Zwycięstwa, w którym miał lekko poturbować ekspedientkę i zniszczyć część towaru.

Prok. Gąsiorowski poinformował, że dotychczasowe ustalenia w śledztwie pozwoliły na przedstawienie 43-latkowi zarzutów.

„Mężczyzna doprowadzony w poniedziałek do Prokuratury Rejonowej w Koszalinie usłyszał zarzuty zabójstwa z zamiarem bezpośrednim 37-latka i podpalenia domu w celu zacierania śladów, powodując niebezpieczeństwo zagrożenia życia pozostałych domowników i zniszczenie mienia wielkiej wartości” – poinformował prok. Gąsiorowski.

Zaznaczył, że 43-latek podejrzany jest także o spowodowanie lekkich obrażeń u sąsiadki, którą miał szarpać, popychać i uderzyć drewnianym kołkiem w tył głowy, oraz u ekspedientki, którą miał popychać i szarpać za włosy. Ponadto mężczyzna w sklepie zniszczył towar o wartości 882 zł.

Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanych czynów. Powiedział, że nie pamięta przebiegu zdarzeń.

Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące.

W śledztwie zlecona została sekcja zwłok 37-latka. Nie ma jeszcze jej wyników. Prokuratura czeka także na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa.

Podczas przeprowadzonych oględzin miejsca zdarzenia znaleziono nóż, prawdopodobne narzędzie zbrodni. Znaleziono także ślady substancji łatwopalnej, której wykorzystanie mogłoby tłumaczyć stopień zwęglenia zwłok przy stosunkowo niewielkim pożarze. Rozpytani świadkowie wskazali, że 43-latek miał wyjść z domu i krzyczeć, że się pali, krzyczeć, by wychodzić z domu. Nie widzieli, by miał ratować 37-latka.

Podejrzanemu za zabójstwo grozi nawet dożywocie.(PAP)

autorka: Inga Domurat
ing/ mark/