Po 5 latach dobiegł końca głośny proces w sprawie śmierci grupy nastolatek w koszalińskim escape roomie. Obrońcy i oskarżyciele wygłosili mowy końcowe.
Oskarżone są w sumie 4 osoby. Miłosz S., właściciel, jego pracownik – Radosław D. oraz Beata i Małgorzata W. – które pomagały prowadzić escape room „To Nie Pokój”. Prokuratura domaga się 8 lat pozbawienia wolności dla właściciela i pracownika i po 4 lata dla matki i babci Miłosza S. Obrona wnosi o uniewinnienie.
W tym tygodniu odbyła się już 50 rozprawa w sprawie śmierci dziewcząt. Koleżanki w ramach atrakcji urodzinowej jednej z nich wybrały się do pokoju zagadek. W pomieszczeniu wybuchł pożar. Wszystkie poniosły śmierć na miejscu. Prokurator w trakcie procesu wielokrotnie poruszał kwestię zaniedbań jakie miały pojawić się w lokalu. M.in. ogrzewanie butlami z gazem, zatarasowane drogi ewakuacyjne i w ogóle brak możliwości wyjścia z, jak się okazało, śmiertelnej pułapki.
W trakcie ostatniej rozprawy głos zabierali nie tylko adwokaci i oskarżyciele, ale też rodzice dziewcząt:
Dziewczynki zginęły w miejscu, które miało być bezpieczne, które miało zapewnić im radość i zabawę, a przyniosło śmierć. Do końca życia będziemy słyszeć przeraźliwy krzyk naszych dzieci i to, w jaki sposób potrzebowały pomocy i to, w jaki sposób użyły słów “zamknęli nas”. Z naszej strony jest oczekiwanie jak najwyższych wyroków, które umożliwia aktualny kodeks karny.
Strona oskarżycielska wnioskuje także o zadośćuczynienie dla rodzin zmarłych. Te ma wynieść 2 mln. złotych. Wyrok w tej sprawie poznamy 21 listopada.