Zmiany klimatyczne i wzrost globalnej temperatury to już nie odległa wizja przyszłości, ale rzeczywistość, która dotyka wszystkie regiony świata – również Morze Bałtyckie. Prognozy naukowców są alarmujące: do końca XXI wieku poziom Bałtyku może podnieść się nawet o 100 cm, co oznacza regularne zalewanie całego polskiego wybrzeża. Jakie są tego przyczyny, jakie zagrożenia stoją przed nami i co możemy zrobić, by je ograniczyć?
Podnoszenie się poziomu mórz i oceanów to efekt globalnego ocieplenia, które prowadzi do dwóch głównych procesów:
– Topnienie lodowców i lądolodów – szczególnie na Grenlandii i Antarktydzie. Woda z lodowców trafia do oceanów, zwiększając ich objętość.
– Rozszerzalność cieplna wody – gdy woda się ogrzewa, jej objętość rośnie. Temperatury rosnące na skutek efektu cieplarnianego przyczyniają się do większej ilości ciepła zgromadzonego w oceanach i morzach.
Podniesienie poziomu Bałtyku nawet o metr niesie ze sobą szereg zagrożeń dla ludzi, środowiska i gospodarki. Znaczna część wybrzeża Bałtyku, w tym nadmorskie miasta, takie jak Gdańsk, Gdynia, Sopot czy Świnoujście, może być regularnie zalewana. Woda wdzierałaby się do portów, osiedli mieszkalnych i infrastruktury turystycznej, powodując ogromne straty materialne. Teoretycznie woda może podejść pod sam Koszalin, duża część Wolina może być zalana, oczywiście wszystkie miejscowości nadmorskie łącznie ze Świnoujściem i Kołobrzegiem. Nawet w Szczecinie całe Międzyodrze będzie zalane. Natomiast poziom morza o podwyższeniu o dwa metry spowoduje zalanie aż pod Cedynię.Taki scenariusz oznaczałby ogromne zniszczenia infrastruktury i konieczność masowych przesiedleń. Polska ma kilka obszarów depresyjnych, które znajdują się poniżej poziomu morza. Żuławy Wiślane, gdzie znajdują się cenne grunty rolne i duża liczba zabudowań, są najbardziej zagrożone. Ich zalanie mogłoby prowadzić do przesiedleń tysięcy ludzi. Wyższy poziom wody zmieni warunki życia wielu organizmów. Słonowodne zalewy mogą zniszczyć przybrzeżne mokradła i siedliska unikalnych gatunków roślin i zwierząt. Równowaga biologiczna Bałtyku będzie zagrożona, co może wpłynąć na rybołówstwo i turystykę. Zakres wzrostu poziomu morza zależy głównie od tempa topnienia lodowców i globalnych emisji gazów cieplarnianych. Modele klimatyczne prognozują różne scenariusze w zależności od tego, czy uda nam się ograniczyć emisje CO₂. Oto trzy możliwe scenariusze:
Scenariusz optymistyczny – jeśli światowe emisje zostaną znacząco zredukowane, wzrost poziomu morza może wynieść 50-60 cm.
Scenariusz umiarkowany – przy obecnym tempie działań klimatologicznych wzrost wyniesie 70-90 cm.
Scenariusz pesymistyczny – przy braku skutecznych działań poziom Bałtyku podniesie się nawet o 100 cm lub więcej.
Aby zapobiec najgorszym skutkom, potrzebne są działania na poziomie globalnym i lokalnym. Najważniejsze kroki to:
– Redukcja emisji gazów cieplarnianych – inwestowanie w odnawialne źródła energii, takie jak wiatr i słońce.
– Ochrona terenów zalewowych – budowa wałów przeciwpowodziowych i systemów zapobiegających erozji.
– Adaptacja infrastruktury – dostosowanie budynków i sieci transportowej do częstszych podtopień.
Zmiany klimatyczne są i będą coraz bardziej odczuwalne. Poza wzrostem poziomu Bałtyku, Polskę czeka więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak sztormy o niespotykanej do tej pory sile, intensywniejsze opady deszczu i długie fale upałów. Walka z globalnym ociepleniem wymaga współpracy wszystkich krajów, ale także działań każdego z nas – od zmiany nawyków konsumpcyjnych po wspieranie polityk proekologicznych.
Podsumowując, podniesienie się poziomu Bałtyku to nie tylko odległy scenariusz z raportów naukowców, ale realne zagrożenie, które może wpłynąć na życie milionów ludzi. Eksperci ostrzegają, że jeśli nie podejmiemy odpowiednich działań, polskie wybrzeże może stać się symbolem tego, jak katastrofalne mogą być skutki zmian klimatu.