Problem dzikich wysypisk niestety ciągle powraca z siłą bumeranga. Dzięki prowadzeniu przez szczecińską straż miejską działań nakierowaną na czystość, z mapy miasta zniknęła spora liczba dzikich wysypisk zlokalizowanych w peryferyjnych, ale i śródmiejskich dzielnicach. Niestety pojawiają się nowe…
Odpady problemowe ciągle lądują na dzikich wysypiskach. Czasami udaje się znaleźć ich właścicieli, ale w wielu przypadkach pozostają, niestety, anonimowi. Co dziwniejsze czasami droga do lasu, czy na dzikie wysypisko na peryferiach miasta, jest dłuższa niż do ekoportu. I to na zdrowy rozum się nie opłaca, bo paliwo kosztuje. Zwłaszcza teraz . A przecież zużyty sprzęt elektroniczny czy stare opony można oddać bezpłatnie do punktu zbiórki, nie zaśmiecając środowiska.
Dzikie wysypiska to wręcz wielogłowa hydra. Gdy wydaje się, że problem został w dużej mierze zlikwidowany, pojawiają się kolejne wysypiska, na których lądują śmieci różnego autoramentu, w tym niebezpieczne dla środowiska odpady problemowe. Dzikie wysypiska to plama na mapie miasta, a najbardziej niepokojące poza tym, że w ogóle istnieją i ciągle się odradzają to fakt wyrzucania na nie odpadów problemowych, czyli starego, zużytego sprzęt RTV, akumulatorów, baterii, „pozostałości budowlanych” z dodatkiem chemii (jak stolarka okienna, kleje, farby, lakiery), a także opakowań po nich. Ostatnie znalezisko to stos zużytych opon podrzuconych między garażami na ulicy Szczawiowej.
Niestety mimo dokładnego przeszukania sterty opon i śmieci przez strażników, nie udało się znaleźć żadnego śladu wskazującego na pochodzenie odpadów. Bez tego trudno komukolwiek udowodnić sprawstwo, zatem koszt posprzątania znów ponosi miasto a co za tym idzie – mieszkańcy Szczecina.
Miejsce zostało posprzątane przez służby miejskie, miejmy nadzieję, iż w takim stanie pozostanie na dłużej.