Już jutro piłkarski Puchar Polski! Moskalewicz – czas zacząć zapełniać gablotę Pogoni

Po raz czwarty Pogoń Szczecin zagra w finale Pucharu Polski. Nigdy jeszcze trofeum nie zdobyła. Nigdy też nie była takim faworytem, jak w tym roku. „Wisła Kraków zdobyła już wiele trofeów. Czas, by gablota +Portowców+ zaczęła się zapełniać” – przyznał były piłkarz obu klubów Olgierd Moskalewicz.

W ostatniej kolejce ligowej kapitan Pogoni Kamil Grosicki, po strzeleniu bramki przeciwko Jagielloni Białystok, nie okazywał radości z uwagi na szacunek do klubu z Podlasia, w którym spędził dwa – bardzo ważne dla swej kariery – sezony, m.in. w 2010 roku zdobył Puchar Polski po finałowej wygranej z… swoim obecnym klubem.

Moskalewicz doskonale rozumie zachowanie „Grosika”, zwłaszcza w kontekście czwartkowego finału PP.

„Zmierzą się dwa kluby najważniejsze w mojej karierze. W Pogoni zaczynałem przygodę z poważną piłką. W Szczecinie grałem najdłużej i teraz mieszkam. Z drugiej strony, to właśnie w Wiśle zdobyłem mistrzostwo Polski i krajowy puchar. Mam ogromny szacunek i sentyment dla obu klubów” – powiedział PAP były napastnik.

Moskalewicz jest stałym bywalcem stadionu w Szczecinie. Na finałowe starcie w Warszawie także się wybiera. Zasiądzie pośród innych, zwykłych kibiców. Przyznaje, że będzie kibicował Pogoni.

„Wisła zdobyła już wiele trofeów, Pogoń jeszcze nie ma żadnego. W ostatnich latach rozwój klubu, stadion, kibice, którzy go zapełniają na każdym meczu zasłużyli na to, by w końcu gablota Pogoni zaczęła się zapełniać” – dodał zawodnik, który rozegrał 340 meczów w ekstraklasie.

Moskalewicz z Wisłą dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski – w 1999 i 2001 roku.

„To były najlepsze czasy w mojej karierze. Który mecz był najważniejszy? Nie potrafię wskazać. Po drodze do mistrzostwa wiele takich było” – zauważył.

Ma też na koncie mecz finałowy Pucharu Polski w barwach Pogoni Szczecin.

„W 2010 roku grałem przeciwko Jagielloni w Bydgoszczy. Wtedy nam się nie udało. Mam nadzieję, ze teraz się uda” – dodał.

Wówczas Pogoń była zespołem pierwszoligowym, będącym w trakcie odbudowy po tym, jak po czasach Antoniego Ptaka i Lesa Gondora klub rozpoczął nowy etap w historii startując od czwartej ligi. Wtedy finał PP był pierwszym sukcesem odradzającego się klubu. Jednak w starciu z ekstraklasową Jagiellonią szczecinianie byli zdecydowanie słabsi, a wynik 0:1 nie oddaje przewagi zespołu z Podlasia.

Teraz to „Portowcy” będą w finale reprezentować ekstraklasę, a Wisła jest pierwszoligowcem.

„Teoretycznie z tego powodu Pogoń jest murowanym faworytem. Ale to tylko teoria. 2 maja na Stadionie Narodowym nie będzie się liczyło to, kto w której lidze występuje. To jest tylko jeden mecz i każdy z zawodników, którzy wyjdą na boisko, będzie chciał go wygrać w tym samym stopniu. Ponadto, moim zdaniem, nie ma wielkiej różnicy w poziomie gry pomiędzy średniakami z ekstraklasy a czołówką pierwszej ligi. Zresztą Wisła, awansując do finału, eliminowała zespoły ekstraklasowe i to dowodzi, że zasłużyła na awans i stać ją na wyrównaną rywalizację z drużynami z krajowej elity” – podsumował Moskalewicz.

Finał Fortuna Pucharu Polski w czwartek o godz. 16 na PGE Narodowym w Warszawie.(PAP)

pż/ pp/
Fot. Oficjalna strona Pogoni Szczecin