Stargardzianin mimo porażki pozostawił po sobie dobre wrażenie. Pochodzący z Warszawy Ziółkowski już w pierwszej rundzie sprowadził Berserkera do parteru. Tam na Szadzińskiego spadł grad ciosów. To nie załamało jednak Gracjana, który dokończył rundę z zakrwawioną twarzą.
Druga runda także ułożyła się pod dyktando Ziółkowskiego. Na taki wpływ miała przede wszystkim jego taktyka. Warszawski zawodnik wykorzystał dłuższy zasięg ramion, przez co trzymał niebezpiecznego Szadzińskiego na odległość.
W trzeciej rundzie wycieńczony Szadziński dał się sprowadzić do parteru, a tego już Ziółkowski nie puścił.