Dlaczego na S10 trzeba zwolnić? Kierowcy nie rozumieją ograniczeń, a mandaty sypią się jak z rękawa

 Kierowcy pokonujący trasę ekspresową nr 10 pomiędzy Stargardem a Szczecinem często zadają sobie jedno pytanie: dlaczego na kilku fragmentach obowiązuje ograniczenie prędkości do 90 km/h, zwłaszcza na odcinkach, które wydają się bezpieczne? Dobrze wyprofilowane łuki, szeroka jezdnia oraz brak barier dźwiękochłonnych lub innych przeszkód mogą sprawiać wrażenie, że ograniczenia są nadmierne. W efekcie wielu kierowców ignoruje obowiązujące przepisy, przekraczając prędkość i narażając się na mandaty.

Mateusz Grzeszczuk z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przyznaje, że w jednym przypadku ograniczenie rzeczywiście może zostać zniesione. Dotyczy to rejonu węzła Kobylanka, gdzie pojawiła się możliwość zmian w oznakowaniu.
– W rejonie węzła Kobylanka ograniczenia prędkości są wynikiem obecności latarni, które nie zostały w pełni zabezpieczone barierami energochłonnymi – wyjaśnia Grzeszczuk. – Naszym celem jest usunięcie ograniczeń poprzez instalację dodatkowych barier ochronnych oraz przesunięcie niektórych słupów oświetleniowych. Jeśli uzyskamy środki finansowe na ten cel, prace zostaną przeprowadzone.
Jednak nie wszystkie ograniczenia na trasie S10 mogą zostać zlikwidowane. Grzeszczuk zaznacza, że na niektórych zakrętach drogi ekspresowej konieczne jest utrzymanie limitów prędkości z uwagi na niespełnione normy widoczności. – Ograniczenia prędkości na dalszych odcinkach, szczególnie na łukach, muszą pozostać, ponieważ nie są spełnione parametry dotyczące widoczności na zatrzymanie – mówi Mateusz Grzeszczuk. – Przepisy precyzyjnie określają, jaką odległość musi mieć kierowca, by bezpiecznie zahamować przed przeszkodą na drodze. Niestety, te normy nie są tu w pełni spełnione. Obwodnica była pierwotnie zaprojektowana jako jednojezdniowa droga w latach 2005-2007 i dopóki przepisy dotyczące widoczności na zatrzymanie nie ulegną zmianie, musimy utrzymać obowiązujące ograniczenia.
Na odcinkach z ograniczeniami do 90 km/h intensywne kontrole prędkości prowadzi policja. Funkcjonariusze w nieoznakowanych pojazdach, regularnie namierzają kierowców, którzy nie stosują się do ograniczeń. Zadanie jest o tyle proste, że większość kierowców przekracza ustanowiony limit. W rezultacie mandaty są regularnie nakładane, a normy „wypracowane”, co zapewnia satysfakcję przełożonym. Tymczasem kierowcy, płacąc kolejne kary, coraz częściej zastanawiają się, czy ograniczenia prędkości na dobrze wyprofilowanych odcinkach mają sens. Pomimo że zmiany są możliwe, wielu kierowców wciąż musi przestrzegać obowiązujących ograniczeń. Dopóki infrastruktura drogowa oraz przepisy dotyczące widoczności na zatrzymanie nie ulegną poprawie, część ograniczeń pozostanie w mocy, niezależnie od tego, jak bezpieczne wydają się odcinki trasy S10. Czy w przyszłości uda się dostosować przepisy do rzeczywistych warunków na drodze? Czas pokaże, ale na razie kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość i unikać mandatów.

– Naszym celem jest usunięcie ograniczeń poprzez instalację dodatkowych barier ochronnych oraz przesunięcie niektórych słupów oświetleniowych – tłumaczy Mateusz Grzeszczuk z GDDKiA.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio