Gnijące pod zalewającą je wodą, uprawne gatunki traw były najprawdopodobniej głównym powodem masowego śnięcia ryb, do którego doszło kilka dni temu w Inie.
Po przelaniu się przez poldery Ina zalała ponad 1500 hektarów łąk w okolicach Witkowa. Porastające je gatunki traw nie są odporne na długotrwały kontakt z wodą, czego efektem – jak wyjaśnia Anna Ołów-Wachowicz z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie – było ich gnicie, powodujące znaczne obniżenie poziomu tlenu w wodzie, z której dopiero teraz powoli opróżniane są poldery.
Po analizie wszystkich dokonanych badań, prowadzonych także przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony środowiska oraz Zakład Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie, wdrożone ma być postępowanie naprawcze, zmierzające do tego, by sytuacja się nie powtórzyła. Na razie nie wiadomo, czy do wody przedostały się także środki chemiczne, nic nie wskazuje jednak na to, żeby stan rzeki zagrażał zdrowiu ludzi.
Artur Furdyna z Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy poinformował nas, że bez względu na ostateczne wyniki badań, skala problemu może być znacznie większa, niż się obecnie wydaje. Bardzo obecnie bogate w fosfor wody spływające z okolic Witkowa mogą spowodować zakwit w Zalewie Szczecińskim a nawet Zatoce Pomorskiej.
Paweł Palica