Są już pierwsze ofiary wyremontowanego zaledwie kilka tygodni temu wiaduktu na Wyszyńskiego. I nie chodzi bynajmniej o panie w butach na obcasach, które suchą nogą pod nim nie przejdą. Nasz słuchacz ‘przeprawę’ pod wiaduktem zakończył uszkodzeniem dłoni.
Potężna kałuża uniemożliwia przejście chodnikiem, dlatego Grzegorz postanowił przejść po murku trzymając się barierek zabezpieczonych arkuszami z blachy. Nie był to zbyt fortunny pomysł.
– Dzisiaj ok. godz. 7:45 jak co dzień szedłem tamtędy do pracy i przejście suchą nogą graniczyło z cudem! Można się utopić po kostki! W związku z tym, że druga strona jest wyłączona z ruchu pieszego postanowiłem przeprawić się po murku, trzymając się barierek zabezpieczonych arkuszami z blachy. Jak to się skończyło – widać na zdjęciu – poinformował nas pan Grzegorz.
Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy – zapytaliśmy w magistracie.
– mówi Piotr Styczewski.
Do zdarzenia ma odnieść się również rzecznik prasowy PKP PLK do którego zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienia. Na razie jedno jest pewne. W trakcie opadów najlepiej omijać feralny wiadukt. Jeśli jednak musicie go pokonać to obejrzyjcie nasz instruktażowy filmik na Facebooku.