W drugiej połowie br. zaczniemy nakładać kary na handlowców za złe informowanie o obniżkach cen – powiedział PAP prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny. Dodał, że użytkownicy mediów społecznościowych powinni odpowiednio znakować swoje materiały, jeśli zawierają reklamę.
Szef UOKiK w rozmowie z PAP wskazał, że nowelizacja ustawy o prawach konsumenta, która weszła w życie w styczniu br. i zobowiązuje handlowców organizujących promocje do informowania o najniższej cenie towaru w ciągu ostatnich 30 dni, nie jest w należyty sposób respektowana.
Od 1 stycznia obowiązują nowe przepisy wynikające z unijnej dyrektywy Omnibus. Najważniejsze z nich to: wymóg transparentnego informowania o obniżkach cen, jasne zasady plasowania ofert w wynikach wyszukiwania czy zakaz sugerowania, że publikowane opinie konsumenckie są prawdziwe, jeśli przedsiębiorca nie wdrożył mechanizmów zabezpieczających ich wiarygodność.
Prezes Urzędu powiedział, że wielu handlowców w nieprawidłowy sposób informuje klientów wpisując cenę przed obniżką nieczytelną czcionką. “Niektórzy piszą, że to +cena referencyjna+, albo +cena omnibus+, a chodzi o to, żeby przekonać klientów, że za chwilę okazja minie bezpowrotnie, żebyśmy kupowali, konsumowali, wydawali pieniądze. Nie jest to trend, który chcemy wspierać” – zaznaczył.
Wskazał, że w ciągu najbliższych tygodni UOKiK zamierza opublikować szczegółowe wytyczne określające jak taka informacja o promocjach powinna wyglądać zarówno w tradycyjnych sklepach jak i w e-commerce. “Damy przedsiębiorcom czas na dostosowanie się, a jeśli tego nie zrobią, zaczniemy wyciągać konsekwencje” – podkreślił Chróstny. Zapowiedział, że w drugiej połowie roku zostaną podjęte konkretne działania, a jeśli przedsiębiorcom zostanie postawiony zarzut naruszenia zbiorowego interesu konsumentów, to kara może wynieść wówczas do 10 proc. rocznego obrotu.
Prezes UOKiK odniósł się również, do zarzutów jakie Urząd postawił ostatnio kolejnym polskim influencerom, którzy – jak wskazał – nieprawidłowo znakowali treści reklamowe w mediach społecznościowych. “Influencerzy coraz większą rolę odgrywają w nakłanianiu nas do zakupów, a chcemy, żeby również w tym kanale klient był chroniony” – wyjaśnił.
Na początku tygodnia UOKiK postawił Filipowi Chajzerowi, Dorocie Rabczewskiej oraz Małgorzacie Rozenek-Majdan zarzuty nieprawidłowego oznaczania treści reklamowych w mediach społecznościowych, co – jak informował Urząd – wprowadza konsumentów w błąd. Wyjaśniono, że twórcy ci w swoich wpisach promują produkty różnych reklamodawców, za co otrzymują wynagrodzenie, i nie oznaczają treści sponsorowanych w sposób jednoznaczny, czytelny i zrozumiały. “Tym samym mogą wprowadzać konsumentów w błąd w zakresie charakteru publikowanych postów oraz relacji” – wskazano.
Chróstny przypomniał, że rekomendację dotyczącą oznakowania treści zawierających reklamy Urząd wydał we wrześniu 2022 r. “Klient powinien otrzymywać rzetelną informację co jest np. reklamą a marką własną” – zauważył. Dodał, że niektórzy bardzo znani influencerzy publikują materiał, a informację o reklamie dodają dopiero po kilku dniach.
Pytany czy np. osoby, które wrzucają filmiki do serwisu YouTube również muszą pilnować obowiązujących zasad oznakowania, wskazał, że jeśli otrzymują wynagrodzenie w jakiejkolwiek formie, gdy zachodzi relacja konsument-przedsiębiorca, to zawsze te materiały powinny być oznaczone jako reklama. I dotyczy to zarówno tych, którzy mają milionowe zasięgi jak i tych co notują np. kilkaset czy kilka tysięcy odsłon filmów. (PAP)
autor: Ewa Wesołowska