Od lutego wchodzi w życie nowelizacja ustawy ograniczającej handel w niedziele i święta. Przed nami ostatnie trzy niedziele, podczas których handel może odbywać się w myśl zapisów jeszcze obowiązującej ustawy.
Luka prawna dotycząca niedzielnej możliwości handlu w sklepach, które prowadzą punkt pocztowy została usunięta październikowym podpisem prezydenta Dudy. Aby otrzymać status placówki pocztowej, właściciel sklepu będzie musiał udowodnić, że minimum 40 proc. jego przychodu, to usługi pocztowe. Sklepy, które będą chciały prowadzić niedzielny handel po 1 lutego, mocą ustawy są obowiązane do prowadzenia ewidencji miesięcznego przychodu ze sprzedaży, z podziałem na przychód z działalności „pocztowej” oraz przychód z pozostałej działalności. Inspektor pracy ma prawo żądania przedłożenia takowej ewidencji. Co o niedzielnym zakazie handlu myśli poseł Platformy Obywatelskiej – Sławomir Nitras, przeczytacie/wysłuchacie poniżej.
To jest jakaś obsesja ze strony rządzącego PIS-u który najchętniej by zaordynował, że wszyscy mają obowiązek być w niedzielę w kościele i nie mają prawa chodzić do sklepu. Dla wielu ludzi niedziela jest jedynym dniem, kiedy mogą zrobić spokojnie zakupy, bo po prostu w inne dni pracują. Na przykład dla studentów niedziela jest dniem, w którym mogą sobie realnie dorobić, bo w inne dni studiują, czyli wykonują swoje podstawowe obowiązki. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że właściciele sklepów są dotknięci, najpierw pandemią, potem drastycznym zwiększeniem podatków od 1 stycznia, to jest to kolejny cios. Wygląda to tak, jakby ci ludzie mieli przyjemność w zadawaniu takich ciosów przedsiębiorcom, ludziom którzy każdego dnia ciężko pracują, żeby z jednej strony mieszkańcom zapewnić usługi, a z drugiej strony – przeżyć. Tak by zapewnić miejsca pracy sobie i swoim pracownikom. To jest bardzo zły przepis, ideologiczny przepis, który kosztuje polską gospodarkę i polskiego konsumenta. Zupełnie tej decyzji nie rozumiem i po prostu z nią się nie zgadzam. Paradoks polega na tym, że najwięcej za te regulacje zapłaciły małe polskie sklepiki, nie galerie handlowe, tylko małe sklepiki, którym uniemożliwiono pracowanie w takim wymiarze, który pozwalałby na siebie zarabiać. Jeżeli ktoś ledwo na siebie zarabia i wiąże koniec z końcem, to jak się mu zabierze dzień pracy w tygodniu, to efekt jest taki, że to mu się nie opłaca. Po tych przepisach, które wprowadził PiS., tych najmniejszych sklepów upadło najwięcej – nowelizację ustawy o zakazie handlu w niedzielę skomentował Sławomir Nitras, poseł PO
W dni objęte zakazem otwarte mogą być placówki, w których za ladą stoją ich właściciele. Od lutego, sklepikarz może skorzystać z pomocy małżonka, dzieci własnych, dzieci małżonka, dzieci przysposobionych, rodziców, macochy, ojczyma, rodzeństwa, wnuków i dziadków. W przypadku tych ostatnich, ustawodawca wprowadził istotny warunek – w niedzielę, jako rodzina będą musieli pracować za darmo.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio