Ministerstwo Zdrowia planuje zamknąć oddziały ginekologiczno-położnicze, które nie spełniają wymogu przyjęcia co najmniej 400 porodów rocznie. W praktyce decyzja może oznaczać zamknięcie aż jednej trzeciej takich oddziałów w kraju, co dotknie również mniejsze placówki – w tym szpital powiatowy w Stargardzie.
Dyrektor szpitala powiatowego w Stargardzie, Krzysztof Kowalczyk, wskazuje na trudności związane z demografią i brak jasności w zapisach projektu ustawy, co wywołuje niepokój zarówno wśród personelu, jak i pacjentek. – „Jestem po spotkaniu z położnymi i lekarzami. Ustaliliśmy, że na ten moment kontynuujemy pracę, choć idziemy nieco wbrew systemowi. Obecne wskaźniki demograficzne nie pozwalają nam osiągnąć progu 400 porodów rocznie – jako szpital byliśmy blisko tego poziomu, osiągając nieco poniżej 380 porodów. Nie spodziewamy się jednak, by sytuacja demograficzna uległa poprawie. Minister zdrowia zapowiedziała publicznie, że rząd bierze na siebie odpowiedzialność za likwidację oddziałów położniczych, które nie spełnią kryteriów. Niestety, w projekcie ustawy nie znajduję tego zapisu. W projekcie przewidziano, że jeśli szpital do 30 czerwca 2027 roku nie spełni wymogu liczby porodów, od 1 lipca 2027 straci finansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia dla oddziału położniczo-ginekologicznego. To rodzi niepokój i niepewność, zwłaszcza wśród personelu, głównie położnych, które obawiają się o swoje miejsca pracy” – przyznaje Kowalczyk.
Minister zdrowia Izabela Leszczyna wyjaśniała podczas wywiadu w Polsat News, że w przypadku likwidacji oddziałów położniczych każda kobieta w ciąży zostanie przetransportowana państwową karetką do najbliższego oddziału, nawet jeśli oznacza to podróż na dystans 30 lub więcej kilometrów.