Dyrekcja zakładu o sprawie poinformowała prokuraturę.
– mówi porucznik Grzegorz Terlikowski ze stargardzkiego więzienia.
Każda osoba, która wchodzi na teren więzienia jest dokładnie sprawdzana, dlatego nie wiadomo, jak księdzu udało się wnieść telefony. To wyjaśnić ma prokuratorskie śledztwo.