Kleszcze lubią wilgoć, dlatego na spotkanie z tymi pajęczakami, przenoszącymi groźne choroby, jesteśmy narażeni głównie w lasach liściastych i mieszanych – informuje biolog prof. Jerzy Michalik. Ekspert wyjaśnia też, jak samemu stworzyć preparat odstraszający kleszcze.
„Kleszcz pospolity (Ixodes ricinus) jest gatunkiem wilgociolubnym, dla którego optymalna wilgotność względna powietrza wynosi 75 proc. Dlatego latem, podczas upalnych miesięcy z niskimi opadami, jego metabolizm ulega zahamowaniu a aktywność w poszukiwaniu żywicieli spada prawie do zera” – wyjaśnia prof. Jerzy Michalik z Wydziału Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w informacji prasowej przesłanej PAP.
Takie warunki prowadzą do gwałtownego spadku liczebności kleszczy. Dotyczy to zwłaszcza suchych borów sosnowych, gdzie promienie słoneczne łatwo docierają do dna lasu i powodują wysychanie warstwy ściółki, wykorzystywanej przez kleszcze jako strefa buforowa magazynująca wilgoć i chroniącą przed wysokimi temperaturami.
„Zdecydowanie lepsze warunki przetrwania zapewniają kleszczom lasy liściaste i mieszane z bogatym podszytem, gdzie jest duży opad ściółki, a liście drzew zacieniają dno lasu zmniejszając parowanie i w efekcie wzrasta wilgotność powietrza. Dlatego wypoczynek wakacyjny w lasach liściastych i mieszanych znacząco zwiększa ryzyko kontaktu z kleszczem w porównaniu z drzewostanami iglastymi” – tłumaczy prof. Michalak.
Jak zaznacza, kleszczy jest także więcej na powierzchniach leśnych, gdzie jest dużo rozkładającego się drewna (kłody, pnie, gałęzie). „W próchniejącym drewnie i pod korą gromadzi się więcej wilgoci, która pozwala kleszczom przetrwać upalne bezdeszczowe dni. Dlatego poza zbieraniem jagód i grzybów, do najbardziej ryzykownych zachowań nasilających kontakt z kleszczami należą: siadanie na kłodach i pniakach oraz zbieranie gałęzi na ognisko” – wyjaśnia biolog. Kleszcza można też spotkać podczas odpoczynku na zacienionych parkingach leśnych oraz na polanach śródleśnych.
Prof. Michalik przypomina, że kleszcze nie chodzą po drzewach i nie spadają z gałęzi. Swoich żywicieli szukają na dnie lasu: samice kleszczy wspinają się najwyżej do wysokości kolana, a nimfy bytują w ściółce i niskiej roślinności.
„U osób dorosłych mniej więcej 70 proc. wszystkich kleszczy wbija się w strefie od pasa w dół. Najczęściej są to nasze kostki, łydki, zgięcia kolan, pachwiny, brzuch, pośladki. W przypadku dzieci, ulubionym miejscem kleszczy jest rejon ich głowy, karku i barków” – wymienia specjalista.
Najczęściej atakują nas nimfy, które mają niewielkie rozmiary (mniej niż 1,5 mm długości) i dlatego łatwo je przeoczyć, a rzadziej mniej liczne, za to dwukrotnie większe (do 3,5 mm) samice.
Prof. Michalik zwraca uwagę, że aby uchronić się przed kleszczami, idąc do lasu należy założyć długie spodnie, skarpety i pełne obuwie (nigdy sandały).
Można też zabezpieczyć się przy użyciu powszechnie dostępnych repelentów, których działanie ochronne wynosi zwykle kilka godzin. Bezpieczniej jest nanosić je na obuwie i spodnie, ponieważ u osób z alergiami mogą one powodować reakcje skórne. W przypadku dzieci najlepiej spryskać czapkę i koszulę.
Biolog ocenia, że w ochronie przed kleszczami równie skuteczne co repelenty są silnie pachnące olejki: eukaliptusowy, miętowy, lawendowy.
„Bardzo mocno działa pospolita roślina wrotycz oraz bylica piołun. Wystarczy ściąć kilka kwiatostanów, zmiażdżyć je albo pokroić i zalać alkoholem albo nawet zwykłą wodą i po przelaniu do atomizera kosmetycznego mamy gotowy własny repelent” – tłumaczy prof. Michalik.
Jak zaznacza, bez względu na zastosowane środki ochrony osobistej, po powrocie z miejsc obfitujących w kleszcze, konieczne jest zawsze dokładne sprawdzenie rejonów ciała szczególnie ulubionych przez te pajęczaki.(PAP)