Od kilku dni mamy warunki zimowe, chociaż do tej kalendarzowej pory pozostało jeszcze parę tygodni. Niskie temperatury, zwłaszcza w nocy spowodowały ,że strażnicy miejscy z większą czujnością kontrolują miejsca, w których mogą przebywać osoby bezdomne.
Bezdomni, którzy pozostają poza schroniskami również w tym roku nie pozostaną bez pomocy w okresie zimy. W tym roku ruszyły już patrole Straży Miejskiej, które namawiają osoby pozostające w kryzysie bezdomności i przebywające poza schroniskami do skorzystania z pomocy, jaką mogą otrzymać od miejskich instytucji. Niestety, ciągle spotykają się z odmową i brakiem zainteresowania udaniem się do schroniska czy chociażby ogrzewalni miejskiej. Między innymi cotygodniowe spotkania „Przy zupie” na Placu Tobruckim dla osób potrzebujących, które każdorazowo wspiera od strony porządkowej patrol strażników są okazją do namawiania takich osób do skorzystania z oferowanej im pomocy. Przez ostatnie dwa kolejne spotkania kilka osób się „złamało” i strażnicy kilkoro bezdomnych przewieźli do schroniska i ogrzewalni. Dostarczają też dzięki pomocy darczyńcom odzież i obuwie na Plac Tobrucki. Chętnych nie brakuje.
Akcję „ Pogotowie Zimowe” Straż Miejska prowadzi razem ze Schroniskiem dla Bezdomnych Stowarzyszenia Feniks, MOPR-em i Policją. Służby regularnie odwiedzają koczowiska, pustostany, działki, gdzie przebywają osoby bezdomne. Czasami są to bardzo ukryte miejsca, do których trudno byłoby trafić bez pomocy innych osób. Taka sytuacja miała miejsce trzy dni temu. Podczas patrolowania północnej części Szczecina, do strażników podszedł mieszkaniec i poinformował ich o pewnej starszej pani zamieszkującej w drewnianej chatce na obrzeżach dawnych ogrodów działkowych. Z niemałym trudem udało się strażnikom odnaleźć to miejsce. W bardzo skromnych warunkach mieszka tam starsza pani, której skomplikowana sytuacja rodzinna sprawiła ,że znalazła się w takim miejscu i w takich warunkach. Nie udało się ją namówić na przewóz do schroniska, bowiem staruszka zamieszkuje w tym drewnianym domku wraz z ukochanym psem, którego nie mogłaby zabrać do schroniska. Strażnicy sprawdzili, czy o tej sytuacji wie Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Pracownicy socjalni potwierdzili, że jest objęta ich opieką. W związku z tym, że ogrzewanie i gotowanie w tym prowizorycznym domostwie odbywa się za pomocą butli gazowej a innej pomocy mieszkanka tej chatki nie przyjmie, dwoje strażników zakupiło we własnym zakresie butlę gazową, bo w tych co były kończył się już gaz. Honorowa starsza pani chciała zwrócić im pieniądze, ale oczywiście strażnicy nie pozwolili jej na to. Od trzech dni za to regularnie ją odwiedzają i sprawdzają jak sobie radzi. Nikogo nie można na siłę zabrać do schroniska i nikogo też nie można uszczęśliwiać na siłę, bo zrobić można mu krzywdę. Rozdzielenie staruszki z jej pupilem byłoby wręcz nieludzkie.