Wszystko wskazuje na to, że trzy zdrowe kasztanowce rosnące jeszcze do niedawna przy ulicy Rycerskiej uschły, bo były podlewane chemiczną substancją. Ostatecznie trzeba było je wyciąć.
Od kilku lat niektórzy mieszkańcy ul. Rycerskiej próbowali uzyskać zgodę na wycinkę trzech kasztanowców ze szpaleru drzew, jakie rosną wzdłuż tej ulicy. Drzewa były zdrowe, dorodne. Dlatego też służby marszałka województwa, które o tym decydują uznały, że ich wycinka nie ma uzasadnienia.
Około dwóch lat temu, nagle drzewa te zaczęły usychać. W końcu były w takim stanie, że zagrażały bezpieczeństwu. Służby marszałka wydały więc zgodę na ich usunięcie.
Dopiero wtedy okazało się, co było przyczyną ich uschnięcia. Pnie były nawiercone. A tuż po wycięciu nie pachniały, jak powinny świeżym drewnem, tylko właśnie chemią. Ślady wskazują, że w te niewielkie nawiercenia wstrzykiwano jaką chemiczną substancję, która spowodowała usychanie.