Stargardzianie do tego meczu przystąpili osłabieni. W składzie zabrakło kontuzjowanych Pamuły i Richardsa. Mimo to początek – podobnie jak w listopadowym meczu – należał do biało-bordowych. Po pięciu minutach na tablicy widniał wynik 15:3 dla gospodarzy. Wtedy o przerwę na żądanie poprosił trener włocławian Igor Milicic. To podziałało na korzyść mistrza Polski, który po pierwszej kwarcie przegrywał już tylko 23:22.
Druga kwarta to okres wyrównanej gry. Spójnię w grze trzymał duet Camphor-Pabian. Obaj do przerwy mieli na koncie po 13 punktów. Trzecią kwartę podobnie jak i całe spotkanie lepiej zaczęli gospodarze. Kiedy na tablicy wyników widniał wynik 54:47, wielu kibiców w hali OSiR zastanawiało się czy druga wygrana z tym samym rywalem jest możliwa. Od tego momentu jednak, Anwil grał coraz lepiej. Szeroka ławka wśród gości sprawiła, że zmęczona Spójnia w czwartej odsłonie nie była ani razu na prowadzeniu.Ostatecznie mecz zakończył się porażką stargardzian 75:91.
W ekipie Spójni najlepiej zagrał Camphor – zdobywca 29 oczek.
Kolejny mecz Spójnia zagra także u siebie. 10 marca ich rywalem będzie HydroTruck Radom.