Stargardzianka mieszkająca w Wielkiej Brytanii o życiu w ciągłym strachu

Stargardzianka Magdalena Gasztych prawie dwanaście lat temu, niewiele wiedząc o życiu, kupiła bilet w jedną stronę i wsiadła do autokaru jadącego do Londynu. W Wielkiej Brytanii założyła rodzinę, urodziła córeczkę, znalazła satysfakcjonującą pracę i założyła blog „Z Wysp”, na którym opisuje swoje emocje. Przy okazji wizyty w Polsce, odwiedziła też Twoje Radio.

 

Zachęcamy do wysłuchania rozmowy.

Poniżej publikujemy kilka cytatów z bloga Magdaleny.

O Londynie:

Dziś Londyn to metropolia do której zaglądam rzadko ale w której czuję się jak w domu. Wciąga, czaruje, uśmiecha się i grozi palcem. Dla mnie jest zawsze dobrym wyjściem i idąc za słowami Mistrza: 'I nie kocham nikogo lecz kocham to miasto.”

O emigracji:

„W ciągu wielu lat na emigracji, nauczyłam się, że nie trzeba, nie wypada oceniać, bo każdy chociaż czesto o tym zapominamy, ma swoją historię. Nauczyłam się żyć w otoczeniu ludzi z innych niż moja stron świata, o innych poglądach, kolorze skóry, czy mówiących innym językiem”.

O lecie:

„Ludzie siedzą latem do późnego wieczora i pala papierosy, szepczą, snują marzenia, flirtują i wiedzą w głębi serca, że nic ich lepszego w życiu nie spotka.”

O podróżach:

„Ostatnio nawet porzeczytałam, że zawsze kiedy pomyślimy o jakiejś podróży, powinniśmy ją popełnić.
Woda na młyn dla moich marzeń niespelnionych.
No, ale ja nie o podróżach dziś, ale o szczęściu, chociaż jestem skłonna przyznać, że to one napędzają, dodają skrzydeł i to dzięki nim nie tylko poznałam miejsca najpiękniejsze, ale też przekonałam się, jak niewiele nam do tego szczęścia potrzeba”.