Przeszczepienie wątroby u chorej z ciężkim COVID-19. Po 59 dniach w szpitalu pacjentka wychodzi do domu
Specjaliści z Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie w październiku przeszczepili 19-latce chorej na COVID-19 wątrobę od niezakażonego koronawirusem dawcy. To prawdopodobnie druga taka transplantacja w Polsce. Po blisko dwóch miesiącach hospitalizacji, w tym na oddziale intensywnej terapii, w czwartek pacjentka wyszła do domu.
Pani Weronika do Szpitala Wojewódzkiego trafiła na początku października. Jej stan lekarze określali wówczas jako bardzo ciężki.
– Chora trafiła do nas z piorunującą niewydolnością wątroby. Była w znacznie ograniczonym kontakcie logicznym – mówi prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska kierująca oddziałem chorób zakaźnych, hepatologii i transplantacji wątroby w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie. – Właściwie od razu wiedzieliśmy, że chorą należy w sposób pilny zakwalifikować do przeszczepienia.
Niedługo po przyjęciu stan pacjentki gwałtownie się pogorszył.
– Pacjentka załamała się oddechowo – dodaje prof. Wawrzynowicz-Syczewska. – Chora wymagała wentylacji mechanicznej i w związku z tym została przekazana na oddział intensywnej terapii. Wykonany test potwierdził zakażenie koronawirusem. Tym samym pacjentka do pilnego przeszczepienia wątroby trafiła na intensywną terapię jednocześnie będąc chorą na COVID-19. To wzbudziło nasze wielkie obawy, bo było pewne, że bez przeszczepienia ta młoda dziewczyna umrze.
Lekarze w interdyscyplinarnym zespole, po dyskusji w gronie anestezjologów, hepatologów, chirurgów transplantologów podjęli decyzję, że mimo zakażenia chorą należy wpisać na pilną listę oczekujących. Decyzję poparło również Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne ds. Transplantacji „Poltransplant”.
– Pierwotne założenia mówiły o pobraniu narządu od dawcy, który również był zakażony koronawirusem – mówi Michał Witkowski, koordynator ds. transplantacji w SPWSZ w Szczecinie. – Finalnie jednak, jeszcze przed pobraniem wątroby, doszło u potencjalnego dawcy do zatrzymania krążenia, co uniemożliwiło pobranie. Po kilku dniach oczekiwania udało się jednak pozyskać organ od dawcy niezakażonego, w jednym ze szpitali na południu Polski.
Po mniej więcej tygodniu od przyjęcia pani Weroniki do szpitala doszło do przeszczepienia.
– Musieliśmy być bardzo ostrożni, by podczas operacji nie przenieść zakażenia na personel. Jednak nasza decyzja była jednoznaczna. Ta młoda dziewczyna nie miałaby szans bez przeszczepienia – mówi dr Samir Zeair, ordynator oddziału chirurgii ogólnej i transplantacyjnej oraz kierownik zespołu transplantacyjnego w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie. – Zabieg przebiegł sprawnie, dzięki zaangażowaniu personelu, w tym świetnego zespołu anestezjologicznego. Operacja zakończyła się sukcesem, także dlatego, że nikt z personelu nie uległ zakażeniu.
Dzięki wdrożonemu jeszcze przed operacją leczeniu COVID-19, organizm pacjentki uporał się z zakażeniem koronawirusem.
– Z oczekiwania na przeszczep właściwie nic nie pamiętam. Kojarzę pobyt w szpitalu niedaleko mojej miejscowości i później słowa ratownika w karetce, który powiedział mi, że jadę do Szczecina – wspomina pani Weronika. – Świadomość odzyskałam już po przeszczepie. Wtedy dowiedziałam się, że przeszłam jeszcze COVID. Wiem też, że byli przy mnie bliscy, którzy przez koronawirusa nie mogli przebywać ze mną w sali.
W czwartek, 1 grudnia, po 59 dniach w szczecińskim szpitalu pacjentka wyszła do domu. Przyjechali po nią rodzice. Pani Weronika pozostanie pod opieką lekarzy z SPWSZ. W Szczecinie będzie bywała na regularnych kontrolach.
– Czuję się teraz bardzo dobrze. W końcu poruszam się sama, to efekt rehabilitacji. Cieszę się, że w końcu wracam do domu. Bardzo się stęskniłam. Muszę teraz nadgonić, bo przede mną matura.
Foto ilustracyjne