Ratownicy medyczni z Pyrzyc otrzymali wezwanie na ulicę Stargardzką do mężczyzny, który miał ranę głowy. Co się wydarzyło po przyjeździe karetki, mówi Paulina Heigel z pogotowia ratunkowego.
Ratownicy dotarli na miejsce, podjęli decyzję o transporcie. O ile na początku ten mężczyzna był spokojny, o tyle już w trakcie przewozu do szpitala stał się agresywny. Zaczął ubliżać pracownikom medycznym, kierował w ich stronę groźby i niestety zaatakował jednego z ratowników. Uderzył go w klatkę piersiową, popchnął go na tyle mocno, że ratownik spadł do przedziału kierowcy ambulansu. Ambulans został uszkodzony, na szczęście ratownikowi medycznemu nic poważnego się nie stało, żeby nie mógł kontynuować swojej pracy. Oczywiście na miejsce została wezwana policja.
Rzeczniczkę pogotowia zapytaliśmy o to, czy ratownicy mogą użyć siły w takim przypadku – może mają na wyposażeniu gaz łzawiący czy inne środki ubezwładniające.
Niestety ratownicy medyczni nie mogą zgodnie z prawem mieć przy sobie gazu łzawiącego, ani pałek i tym podobnych narzędzi, którymi mogliby obezwładnić osobę atakującą. Oczywiście zgodnie z prawem to, co mogą zrobić to oddalić się w bezpieczne miejsce i wezwać na miejsce funkcjonariuszy policji. Podstawowe chwyty samoobrony mogą stosować, zresztą przeprowadzaliśmy takie szkolenia z samoobrony dla naszych ratowników medycznych.
Zgodnie z literą prawa, ratownicy medyczni korzystają z ochrony, jaka przysługuje funkcjonariuszom publicznym – za atak na nich, jeśli doszło do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu może grozić nawet do 12 lat pozbawienia wolności.