Niemcy szukają dwóch cyrkowych niedźwiedzi. Pixi i Dixi uciekły z cyrku, który nie mógł prowadzić działalności przez pandemię. Zwierzęta uciekły ze źle zabezpieczonej klatki 30 kilometrów od granicy z Polską. Ich treserka Sara Hoffman tak tłumaczy niedźwiedzie na gigancie.
Skończyła się zima, poczuły promienie wiosenne i od razu stały się bardziej ruchliwe. Ich rodzice też dwukrotnie nam uciekali. Widać, że to u nich rodzinne. Być może przestraszyły się czegoś lub zapragnęły wolności między drzewami. Nie są groźne, jedyne co mogą zrobić to ukraść drugie śniadanie.
Niewykluczone, że niedźwiedzie będą chciały się przedostać na polską stronę. Chociaż cyrkowe zwierzęta są przyzwyczajone do obecności ludzi, to nie wiadomo jak zareagują na wolności.
Jedno z rodzeństwa było widziane w Świnoujściu. Zdjęcie na dowód opublikował zastępca prezydenta Świnoujścia Paweł Sujka i zwrócił się z apelem do mieszkańców nadmorskiego miasta.
Dostaliśmy zdjęcia, opublikowaliśmy zdjęcia bardzo prosimy o uwagę i o to, żeby naprawdę nie traktować to nie jako Kubusia Puchatka. Jednak jest to zwierzę bardzo niebezpieczne. Proszę pamiętać, że jeżeli on nie ma swojego tresera obok siebie. Pazurki ma jakie ma, nie są piłowane pazurki w cyrku, więc trzeba też uważać na to. To, że on jest przyzwyczajony do ludzi czyni go bardziej niebezpiecznym – dodaje Sujka.